Warunki są dobre. Pokój lux, łazienka fajna i grzeją podłogówką ostro.
Trochę daleko od wszystkiego. To mamy zasługa, bo prosiła, żeby dali nam
jakiś cichy kącik, więc mieszkamy na końcu korytarza, z dala od
zgiełku. Mamy wyjście zarówno na korytarz, jak i na podwórko. Myślę, że
latem taki układ jest super. Stołówka jest też daleko, ale warto tam
zaglądać, bo jeść dają smacznie.
Dzień zajęć zaczynam o ósmej kinezyterapią (to takie ćwiczenia ogólnie
usprawniające). Pierwsze chwile spędziłam na dużej sali, z innymi
dziećmi, ale skończyło się sam na sam, z ciocią Beatą w małej salce. I
tak chyba zostanie. Dla mnie praca w towarzystwie, to nie robota. Hałas i
płacz innych dzieci w chwili, gdy muszę pracować, nie pozwala mi się
skupić i bardzo mnie denerwuje. Zaraz zaczynam ryczeć i to łzami, jak
grochy. Zauważyłam, że wszystkie zajęcia są w grupach, najmniejszych -
dwuosobowych, ale jednak. Ja wolę zajęcia indywidualne. Zobaczymy, czy i
co da się z tym zrobić. Najbardziej zawiedziona jestem basenem. Tu mam
grupę trzyosobową z krzyczącym z radości chłopcem. Mnie to nie cieszy i
nie wiem, co z tym dalej zrobić, bo ja bardzo lubię basen i miałam
nadzieję na fajne zajęcia w wodzie. Na konioterapii wraz z ciocią Sylwią
dosiadam wałacha? Newtona. Mama nas prowadzi w kółko, jak w cyrku, aż
się w głowie kręci. Byłyśmy też w terenie, w okolicznym lasku. Jesień
jest tutaj piękna, żółto-pomarańczowa. Szkoda, że pogoda się zepsuła i
nie da rady pospacerować. Mam jednak nadzieję, że wkrótce się to
zmieni.
|
Wio koniku! |
Dzieje się, jak zwykle sporo. Pracuję, jak nie przymierzając, te wałachy
na padoku. Basen udało się przełożyć na inną godzinę i jest teraz znacznie przyjemniej oraz ciszej.
Poznałyśmy tutaj naszą cichą czytelniczkę Agnieszkę i jej córeczkę Lili.
Zaczepiła nas na stołówce i mówi, że nas zna z bloga. Niezły cyrk.
Pierwszy raz zdarza nam się coś takiego. Ciekawa sytuacja. No więc mamy
już nowe, fajne koleżanki. Poza tym powoli poznajemy też innych. Tutaj
jest dużo ludzi, którzy są tu już kolejny raz. Jedna mama mówiła, że
jest tutaj po raz szósty. Ośrodek powstał niedawno, więc niezła
częstotliwość. A tak na marginesie, ciekawe skąd ludzie biorą na to
kasę? Czyżby z 1 %?
Powoli księgują nam właśnie zeszłoroczny procent. Nie mam jeszcze wszystkich wpłat,
ale sukcesywnie moja sakiewka się napełnia. Dziękujemy wszystkim
znajomym i nieznajomym za ten gest. Czekamy na zakończenie księgowania,
by złożyć podziękowania z wyszczególnieniem urzędów skarbowych. W związku z
ochroną danych osobowych, nie wiem, kto konkretnie przekazał mi swój
procent, ale i tak baaardzo dziękuję.
Tobie, tobie i tobie - dziękuję!
|
Wczorajsza wieczerza w znajdującym się nieopodal pałacu |