Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

piątek, 13 grudnia 2013

Wichura za nami. Złe za nami. Wróciłam więc do swojego rozkładu jazdy. Humor mi się znacznie pojawił, z żołądkiem też już dużo lepiej. Nie wiem, czy to ten huragan, czy ki czort. Na szczęście przeminęło z wiatrem. Miałam umówioną wizytę u dietetyczki, ale na razie termin został przesunięty. Wcześniejsze porady pani doktor bardzo mi się przydały. Pochwalę się, że kupa jest teraz u mnie 2-3 razy w tygodniu. Raz plastelina, a raz kozie bobki, ale najważniejsze, że jest. Zaczęłam też jakby więcej jeść, tzn. jestem często głodna i daję o tym głośno znać. Mama cuduje, gotuje mi różne różności. Czasem musimy poczynić jakieś niecodzienne zakupy, by było mi co do garnka włożyć. Wiadomo już, że nie jem bułki z masłem, jak większość dzieci w moim wieku. W życiu jeszcze nie zjadłam kanapki. Może kiedyś? Moja dieta jest niezwyczajna, taka jak ja. Może to jest dziwne, ale dobrze mi z nią. Ostatnio nawet większość tego, co mi podają do jedzenia, normalnie przyswajam. Nie powiem, zdarzy się czasem jakiś zwrot, ale jest tego zdecydowanie mniej, niż kiedyś. Podoba mi się tak. Strasznie nie lubię zwrotów, fuj. Bidon na razie czeka na odpowiedni moment. Moja neurologopedka zajęła się nauką prawidłowego jedzenia. No i chce mnie nauczyć najpierw dobrze jeść. A niech uczy. I niech nauczy. Wszystkim nam to ułatwi życie.
Przed świętami dużo się dzieje. Co weekend Ala ma jakieś atrakcje. Była na pisaniu listów do świętego Mikołaja i na zabawach na stadionie (w sektorze VIP!). Ze mną zwykle zostaje w domu mama, lub tata. Na zmianę. Na tych festynach jest zawsze masa ludzi (oraz dzieci) i wielki hałas. Nie chciałabym jechać na taki spęd. Wolę bardziej kameralne imprezy. Niedługo będę miała Jasełka w przedszkolu. Rodzice też są zaproszeni. Może mama się skusi? Przedstawienie odbędzie się o 10-tej rano, więc tata raczej będzie zasuwał w pracy. Zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie. Mam nadzieję, że ja dam radę. Ostatnio bowiem bywa tak, że jak ma się coś zadziać, to ja strajkuję.
Muszę się wziąć w garść!
Przy korytku :)
Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz