Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

niedziela, 28 października 2012

Pamiętacie jak pisałam, że pewien dzielny Franek potrzebuje szybko sprzedać swój domek?
Otóż, udało się. Znalazł się kupiec i Franiutkowy dom ma nowych gospodarzy. Bardzo się cieszymy, że to tak sprawnie poszło. Teraz Franek tuła się tu i ówdzie po Opolu, ale na pewno niebawem znajdzie swoje nowe miejsce. Życzymy mu tego z całego serca. Powodzenia Franku!
...
A teraz parę słów w temacie mojego ostrzykiwania botuliną. No więc, na razie nie będę kłuta. Mama poczytała, pogadała z kim się dało i się nie zdecydowała. Ja się cieszę, bo te wkłucia miały być przy pełnej narkozie, a tego się boję. Jakoś sobie radzę, a moje przykurcze nie są duże. Nie będziemy ryzykować. Niby to nie ma skutków ubocznych, ale jak to możliwe, by wprowadzać toksynę do organizmu i żeby nie było skutków ubocznych? Interesujące. Pewnie kiedyś ktoś nas poinformuje, że jednak coś za coś. Na razie cisza. Cisza.

piątek, 19 października 2012

Mam dobre wieści!
Jestem po kontroli u pulmonologa. Zrobiłyśmy gazometrię i wynik jest w normie! Baaardzo się cieszymy wszyscy, że odpadnie jeden specjalista z całej mojej gromady lekarzy.
Dysplazji oskrzelowo-płucnej, wstrętnemu sterydowi i pani pulmonolog mówimy "pa, pa".
Żeby nie było tak różowo, to obecnie oczekuję na spotkanie z gastoenterologiem. Czasem miewam kłopoty z brzuszkiem i kupką. Byłyśmy też u naszej pediatry i nabrałyśmy masę skierowań na badania. Mama wyprosiła i pani dr dała, co mogła. Czeka mnie więc niedługo niefajne kłucie - pobieranie krwi z żyły. Nie lubię tego bardzo. Pielęgniarki się też tego boją. U nas w przychodni pani mnie obejrzała i odesłała do innego laboratorium. Będziemy musiały dać radę. Poza tym zbadamy mocz i kał. Prawdopodobnie spotkanie z gastroenterologiem skończy się pobytem w szpitalu (pewnie trzeba będzie jeszcze zrobić ph-metrię i może jeszcze coś). Póki co, musimy zrobić te badania, żeby wiedzieć na czym stoimy i żeby gastroentero miał już jakieś konkrety. I tak to ze mną jest. Jak odpada jeden specjalista to na jego miejsce już czeka drugi. Takie życie. Trzymajcie za mnie kciuki.

poniedziałek, 15 października 2012

W naszym domu szykuje się eksmisja. Jestem już dużą dziewczyną i w związku z tym będę miała niebawem swój pokój. Póki co, mieszkam z rodzicami w sypialni. Mam tam swoje łóżeczko i rodziców na zawołanie, zakaszlenie czy zapłakanie. Tak naprawdę, to jestem dosyć uciążliwa, bo jestem bardzo czujna i (pewnie przez to, że nie widzę) bardzo reaguję na wszelkie dźwięki. Bywa tak, że kiedy oni się kładą spać, to ja jestem już po lekkiej drzemce i wtedy się budzę. Wystarczy, że klamka lekko zatrzeszczy, przebudzam się i mama ma po spaniu. Wtedy wychodzi z sypialni i zaczyna się ponowne usypianie. Czasem trwa to nawet godzinę lub dwie. Mama nie jest wtedy zadowolona. I tylko ja się cieszę, że mogę sobie z nią posiedzieć.
W związku z planowaną przeprowadzką rodzice zaczęli rozglądać się za jakimś łóżeczkiem (na razie mam dziecinne 60x120 cm). Chcieliśmy kupić jakieś łóżko dziecięce z możliwością regulacji, najlepiej rehabilitacyjne. Oczywiście w naszym kraju takowych nie uświadczysz. No chyba, że o wymiarach minimum 90x200 cm. Tylko po co mi taki wielki grat?! Hmm, ciekawe gdzie ma spać chore dziecko, zanim osiągnie rozmiary dorosłego człowieka? Zastanawiające. No, nie ma co biadolić, tylko trzeba to jakoś ogarnąć. Szukałyśmy trochę i znalazłyśmy. Są takie super łóżka - z możliwością regulacji wysokości, pochylenia i jeszcze z funkcją stołu do masażu (rehabilitacji). Cudo! Oczywiście za naszą zachodnią granicą. Więcej zdjęć i informacji: link.
Zwykłe łóżko


Łóżko z regulacją pochylenia
Łóżko z regulacją wysokości
I co teraz? Znalezione, więc można zamawiać. Jasne! Spójrzcie na ceny w promocji. Tylko proszę sobie wcześniej usiąść, bo zwalają z nóg. No i co nam pozostaje? Trzeba będzie chyba poszukać dobrego stolarza i zlecić wykonanie czegoś na ten kształt. Pewnie weźmie dużo mniej. Mamy taką nadzieję. 
Zatem, do roboty!

wtorek, 2 października 2012

Od dziś mam już swój plaster do kinesiotapingu. Już wcześniej byłam kilkukrotnie oklejana plastrami mojej fizjoterapeutki i one naprawdę działają. Stopki tak mi się zaczęły wyciągać, że aż dziw bierze. Mamy taki plan, żeby okleić mi jeszcze plecki. Thera Togs ma niby lepsze działanie, ale codziennie go zakładam i zdejmuję po jakimś czasie, a te plastry będę nosić dzień i noc. Ciekawe jesteśmy, jak mnie to podciągnie. W tej okleinie można się kąpać, bardzo szybko wysycha. A jak się brzegi lekko  odklejają, to można podciąć i działa tak kilka dni. Czego to Japończycy nie wymyślą?