Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

czwartek, 28 listopada 2013

Były butki i nie ma butków. Wczoraj byłam u pani Kasi na rehabilitacji. Założyła mi ortezy, pooglądała w nich kopytka i stwierdziła, że nadają się do poprawy. Dzisiaj podobno ma się widzieć z technikiem, który je robił i przedstawi mu swoje uwagi. My się nie znamy na tym zupełnie. To moje pierwsze ortezy i nie mam pojęcia, jakie powinny być. Dobrze, że pani Kasia jest taka miła i się tym zainteresowała. Dziękuję! Czekamy na dalsze ruchy. Pewnie znowu będziemy musiały jechać do przymiarki po poprawce. No, ale trudno. Jak już mam używać to ustrojstwo, to niech będzie zrobione tak, jak trzeba.
Mówiłam, że nie chcę!
No dobra...udał się...stoję!

W przedszkolu jakoś leci. Uspokoiłam się i wszyscy są zadowoleni. Ja też. W przyszłym tygodniu ma nas odwiedzić św. Mikołaj. Hmmm, nigdy go jeszcze nie widziałam. Ciekawa jestem, jak to będzie. Mam byc ładnie wystrojona, bo będą zdjęcia. Mama ma nadzieję na ładną fotkę. Niestety nie ma na to wpływu, bo tam wszystko się dzieje bez jej udziału. A wiem, że bardzo jest ciekawa wszystkiego. Muszę powiedzieć, że nie jest tam tak źle. Chociaż, kiedy mnie odbiera po zajęciach, to jestem bardzo szczęśliwa. W domku jest mi najlepiej. Home, sweet home.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Jakoś tak się zrobiło, że nastąpiła przerwa w nadawaniu. Zbliża się koniec roku i mama jest trochę zabiegana. Na wszystko brakuje czasu. Dzień jest krótki, a do zrobienia wiele różnych rzeczy. Na blogu cisza, ale wokół mnie dużo się dzieje. Zatem nadrabiam zaległości.
Mama utworzyła mi profil na "fejsie". Nadszedł czas, by pokazać się wielkiemu światu. Zapraszam do zaglądania, polubiania, a nawet udostępniana: Facebook.
W przedszkolu po chorobowej przerwie jest nieciekawie. Jakoś nie mogę się zebrać. A do tego do naszej grupy dołączył nowy chłopczyk, który wydaje dziwne dźwięki. Cały czas charczy - nie oddycha normalnie. Pozostałym dzieciom to chyba nie przeszkadza, a mi trochę tak. Muszę się przyzwyczaić. Poza tym mam jakieś dziwne akcje z żołądkiem. Bywam ostatnio strasznie głodna, a jak zjem, to kwękam. Jestem, krótko mówiąc, jęcząco marudząca. Niefajna zbyt. Ale ja tak miewam. Czasem nie jem prawie nic przez kilka dni, a potem jestem wygłodniała,  jak wilk. Taka moja uroda.
W piątek byłam z mamą po łuski. Mam już je w domu. Nie wiem, co o nich myśleć. Wyglądają jako tako, ale wygodne, to one nie są. Kopytka mi wyginają jakoś nie po mojemu. Kiedy je zakładam, to nie jest nawet tak źle. Niefajnie się robi po chwili, gdy nie mogę ustawić nóżki po swojemu. Na razie będę je nosić po troszkę. Muszę się do nich przyzwyczaić. Dobrze, że już je mam. Wszyscy jesteśmy ciekawi, co mogą zdziałać magiczne "buciki" za dwa tysiące złotych. Cena zwala z nóg. Jeden bucik za jeden tysiąc. Czy to jest normalne? NFZ wprawdzie dopłaca połowę, ale to i tak kosmiczna cena. A nóżki rosną. I to w jakim tempie?! Dofinansowanie przysługuje raz na trzy lata. Jednak, gdy już te nóżki urosną, lekarz może wypisać nowe zlecenie i podobno dają kolejne dofinansowanie. Tylko skąd brać te tysiące na dopłaty? Masakra. Na razie nie będę się jednak tym martwić. Ortezy mam z zapasem, więc trochę mi pewnie posłużą. Oby ich użytkowanie przyniosło jakieś efekty.
Siedmiomilowe buty Haniuty
Zbliża się też powoli nowy okres rozliczeniowy i szykujemy wizytówki z prośbą o 1%. Dopiero co zaksięgowali zeszłoroczny procent, a tu już trzeba szykować się na nowy. Wkrótce wystosuję oficjalne podziękowania za dokonane wpłaty. Musimy znaleźć tylko odrobinę czasu, by to ogarnąć. Na tę chwilę serdecznie dziękuję wszystkim, którzy nie zapomnieli o mnie i zechcieli przekazać swój procent właśnie mi. DZIĘKUJĘ!

niedziela, 17 listopada 2013

Dzisiaj jest Światowy Dzień Wcześniaka.
Wszystkim wcześniakom i ich rodzicom życzę dużo zdrowia i sił w codziennej walce o lepsze jutro.

piątek, 15 listopada 2013

Trochę się pochorowałam. Tragedii nie ma, ale męczy mnie katarzysko. Najgorzej jest w nocy, bo ciężko mi oddychać, jak mi się wyloty zatkają. Mama mi pomaga się ich pozbyć, żeby nie zalegały zbyt długo. Nocki mamy więc przerywane ściąganiem gili. Fuuuj! Okropieństwo! Sio, katar, siooo!
W związku z powyższym mam przedszkolną przerwę. Przyjechały do mnie bidoniki i bardzo bym już chciała z nich spróbować picia. Mam nadzieję, że po niedzieli wrócę do normalnego rozkładu jazdy. Spotkam się wtedy z moją neurologopedką i zaczniemy realizować piękny plan nauki picia z rurki. Myślicie, że się uda? Będziemy się starać. Wszyscy razem.
Moje nowe nabytki.
Trzymajcie kciuki ;-)

środa, 6 listopada 2013

W przedszkolu mama dostała zadanie domowe od pani neurologopedki. Ma mi kupić bidon z rurką do nauki picia. Niby rzecz prosta, ale ten bidon, to jest jakiś specjalny. Głównie chodzi o jego kształt. Podobno jest do kupienia tylko w markecie Auchan na drugim końcu Wrocławia. Mama zaczęła poszukiwania w sieci. Poniżej foto, jak wygląda toto:
Przy pomocy tego cuda podobno uda się nauczyć mnie pić. Bo, jak wiadomo, póki co, jeszcze tego nie ogarnęłam. Nie, że nie umiem z rurki, ja nie umiem w ogóle pić. Każdą kroplą czegoś rzadkiego niemiłosiernie się krztuszę. Ciocia neurologopedka bardzo chce mnie nauczyć, jak się pije. Podoba mi się ten jej zapał. Oby dopięła swego.
Szukajcie, a znajdziecie. Namierzone, zakupione. Znalazł się bidonik w jakimś e-sklepie. Nawet nie był taki drogi, raptem niecałe 10 złociszy. Teraz czekamy na przesyłkę.
Kto szuka, ten wielbłądzik ;-)