Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

piątek, 19 stycznia 2018

Szwy zdjęte. Udało się zrobić to w warunkach domowych. Przyjechała pani doktor z hospicjum i wraz z pielęgniarką rach ciach ciach pozbawiły mnie sterczących niebieskich niteczek. W tym tygodniu odwiedziła mnie też zaprzyjaźniona pani chirurg, która to wyjęła tymczasowego foleya i założyła mi piękną, nową i co najważniejsze, mniejszą niż wcześniejsza, gastrostomię. Wężyk do podawania jedzenia jest cieńszy i krótszy. Wszystko takie jakieś zgrabniejsze. Pani doktor zadecydowała, że przydała by mi się pompa do karmienia. Po tej ostatniej operacji nie do końca jest wszytko dobrze. Jem teraz mniej i w związku z tym nocą budzę się głodna. Mama musi mnie wtedy dokarmiać. Nie jest to ani łatwe dla niej, ani przyjemne dla mnie. Do tego wszystkiego mam częsty odruch wymiotny. Tak, jakby chciało mi się ulać, ale nie mogę. Strasznie się przy tym męczę i płaczę. Od powrotu ze szpitala nie udało mi się przespać ani jednej całej nocy. Czekamy na sygnały z poradni żywienia, skąd zostanie mi wypożyczona pompa. Kiedy już będzie u mnie i będę mogła z niej korzystać, może wtedy jakoś lepiej będę przyswajać jedzonko i będę się mniej męczyć po karmieniu. Maszyna poda mi odpowiednią ilość w odpowiednio długim czasie. Marzę też, bym mogła się wreszcie dobrze wyspać. Dobrze, że teraz są ferie, bo mogę powoli dochodzić do siebie. Siostra pojechała szusować, więc w domu cisza i spokój. Ogarniamy z mamą, co jest do ogarnięcia. Prawie wszystkie kalendarzyki z tegorocznym 1% pojechały w świat i dobrzy ludzie pomogą nam teraz je rozpowszechnić. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zechcieli pomóc. Dobrze, że jesteście.
Buziaczki i papatki.
Z górskim pozdrowieniem od mojej siorki,
Wasza Hana

środa, 10 stycznia 2018

Wreszcie w domu. Czas zostawić za sobą szpitalne atrakcje. Muszę teraz szybko dojść do siebie i zacząć żyć na nowo. Bez brudnych śliniaków i dziesiątek pieluch pod brodą, czy też na kolanach. Zabieg fundoplikacji udało się przeprowadzić według wcześniejszych ustaleń. Profesor ze swoją ekipą musiał się trochę nagimnastykować, bo ponoć moja silna spastyka daje popalić nawet żołądkowi. Lekko nie było, ale dali radę. Dzielni lekarze. Nie poszli na łatwiznę i nie ciachnęli mi brzucha. Oszczędzili mi kolejnej wyszywanki na moim obolałym ciałku. Dzięki im za to. Po tym pobycie na chirurgii mam tylko kilka pamiątek w postaci trzech małych dziurek (jeszcze ze sterczącymi nitkami) na brzuszku, które są miejscami wejść laparoskopu. Przy okazji zabiegu zajęto się też moją dziurką wokół gastrostomii. Wycięto narastającą tam ziarninę. Wyjęto starą gastrostomię i dostałam tymczasowo cewnik Foleya w mniejszym rozmiarze. Kiedy rana się zagoi, to założą mi nowego PEGa. Wszystko po to, żeby dziurka trochę zarosła i aby babrząca się rana mogła się wreszcie zagoić. Tą wielką dziurą zawsze coś podciekało i miejsce to przez prawie rok nie miało szansy się wygoić. Mam nadzieję, że teraz wreszcie zrobi się piękna blizna i będzie tam sucho. Marzę o tym. Tak się składa, że niebawe u nas zaczynają się ferie zimowe, więc mam trochę czasu, żeby się ogarnąć i wrócić do normalnego życia. Teraz odsypiam i odpoczywam po ciężkich nocach na oddziale. Ale nic to. W końcu wszystko się ładnie zgoi i będzie dobrze. Wiadomo. Raczej nie może być inaczej.