Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

środa, 14 sierpnia 2013

"Muszę Pani powiedzieć, że po Hani to wcale nie widać, że jest taka chora. Taka ładna dziewczynka" - mówią tak czasem ludzie do mamy. I co z tego? Pewnie, że tak jest lepiej, niż miałabym być szpetna i powykręcana. Ale wolałabym być mniej urodziwa, a bardziej sprawna. I łatwiejsza w obsłudze. Mam na przykład skierowania na badania krwi. Niby rzecz prosta - idziesz do laboratorium i oddajesz krew. Ale ja nie oddam jej ot, tak sobie. Owszem, byłam i było kłucie, nawet się mocno nie przeciwstawiałam, ale wycisnęli ze mnie ledwie kilka kropelek. Za mało, by wysłać do badań. Do domu wróciłam z trzema dziurami w obu rękach. Muszę teraz poczekać, aż się zagoją i jechać do innego laboratorium na ponowne pobranie. Oby zakończone sukcesem. I tak to zwykle ze mną jest. A łapanie moczu? Masakra. Tylko, że łapanie siurkow nie boli, a pobranie krwi tak. No nic, jak trzeba to trzeba. Życzcie mi powodzenia przy następnym pobieraniu.
 Pozdrowienia od Agatki!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz