Turnus leci, jak burza. Jeszcze parę dni i do domu. W sumie to jest
fajnie. Rehabilitacja fajna, reszta też OK. Co prawda zasuwam ostro, ale
ja to lubię. Plecki mi coraz lepiej trzymają głowę. Pływam codziennie z
przyjemnością w basenie wraz z koleżanką Lilianką. Lila jest
niemożliwa. Wczoraj całą kąpiel przespała pływając. Nadziwić się nie
mogłyśmy. Tak naprawdę, to Lili jest w kiepskiej kondycji. Trzymamy za
nią mocno kciuki, żeby nie dawała się swojej okropnej chorobie.
W
wolnych chwilach spacerujemy i się gościmy wzajemnie, z innymi też.
Jakoś leci. Co do pogody, to brak mi słów. Więc zamilknę. Ciii, żeby się
ta złota jesień nie wypłoszyła. I niechby jeszcze trochę pobyła.
Lilianka wylądowała dziś rano w szpitalu. Dostała strasznego ataku
epilepsji z gorączką 42° i zabrało ją pogotowie. Szkoda. Już nie zobaczę
Lili, bo za chwilę koniec wczasów. Liluś, bądź dzielna!
Pogoda się załamała, a ja się jakoś trzymam.
|
Spacerowanko z Lilianką |
Haniu jak tylko wyzdrowieje to poproszę tate zeby zpakowal mamę i mnie w samochod i może sie zobaczymy;) teskno mi tu za Wami... zamknęli mnie w jakiejś klatce podlaczyli do kabelków maszyn które ciągle robią pik...ale będę walczyć! :-) Do zobaczenia niebawem:-)
OdpowiedzUsuńMusisz walczyć Lilijko, nie poddawaj się.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia!
Buziulki od Haniulki!