...
A co się działo w ostatnie dni turnusowe? Pozwolę sobie cofnąć się nieco w czasie. Co to się działo?! Hit turnusu.
Ciotka logopedka nakarmiła mnie wędliną! Zjadłam cały plasterek baleronu, bez tłuszczyku. Rozdrobniła go i nawciskała mi do paszczy. Pomemlalam, o dziwo pogryzłam, a potem połknęłam. Co wyplułam, wciśnięto mi z powrotem. Mama robiła wielkie oczy. Dotąd zwykle dziamdziałam, dziamdziałam, a jak przyszło do połykania, to był szybki zwrot. Normalnie szok. Mama ma mi teraz nie odpuszczać i iść za ciosem. W piątek była powtórka z rozrywki - jadłam kiełbaskę (plasterkach). Czy wam to smakuje? Bo mi średnio. Słone toto, jak czort. Muszę poprosić mamę, by przygotowała jakieś mięsko domowym sposobem. Myślę, że takie będzie mi bardziej smakowało. Wszyscy byliby bardzo szczęśliwi, gdybym zaczęła jeść, jak inne dzieci. Ja też chciałabym poznać nowe smaki. Ciekawe, jak nam pójdzie? Trzymajcie kciuki!
Dokarmianie baleronem :-) |
Przyjdzie czas na podsumowanie. Teraz trzeba się zadomowić na nowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz