Bum! Wakacje!
Zaczęło się z wielkim hukiem. W sobotę
moja siostra organizowała dla swoich znajomych Piżama Party. Chłopaki wjechali już na mecz (brawo biało-czerwoni!), a
dziewczyny powoli dojeżdżały. W sumie było siedem osób plus oczywiście
Ala (siebie nie liczę). To była zabawa! Wyobraźcie sobie osiem sztuk dziewięcio i
dziesięciolatków puszczonych samopas (prawie). Basen po harcach był
wieczorem bardzo wyczerpany. Tak bardzo, że musieliśmy dopuszczać do
niego wody, żeby trochę odżył biedaczysko. Trampolina zaś skrzypiała
wniebogłosy. Tylko sikaweczka dzielnie lała wszystkich zimną wodą dla
ochłody. Była dyskoteka, śmieciowe przekąski i dużo hałasu. Koło 22-giej
krzykacze (z niewielką pomocą tabletów, smartfonów oraz moich rodziców)
popadali na łóżka i materace. O 23-ciej zostali definitywnie odłączeni od świata nakazem odłożenia wszelakich przeszkadzajek i zmuszeni do spania. Jako, że wyszaleli się wszyscy na całego, szybko zapadła cisza. Zrobiło się spokojnie. Popołudniowe decybele niosły się chyba daleko w eter. Sądzę, że pół
wioski ich słyszało - tak się dobrze bawili. Szczęściarze. Ja tylko
nastawiałam uszu na to wszystko, co się wyprawiało. Czasem też
chichotałam, kiedy dzieci rechotały z radości. Rodzice oglądając mecze,
cierpliwie obserwowali to wszystko z boku. Dzieci znają się już trzy
lata, (właśnie zakończyły trzecią klasę) i umieją się już w miarę
dogadać. Zgrzyty były tylko czasem na linii dziewczyny - chłopaki. No,
ale to już tak chyba jest. Każdy wie, że chłopaki są z Marsa, a
dziewczyny z Wenus. To dwa zupełnie inne światy, choć na pierwszy rzut
oka do siebie bardzo podobne. Do tego dziewczyny miały przewagę liczebną. Było
5:3 w osoboświatach. No i wiadomo (cyt.:) "dziewczyny są głupie" a
(cyt.:) "chłopaki są głupi". A to bardzo duża różnica. I tak to te dwa odmienne kosmosy już przed siódmą rano zaczęły tuptać nam nad
głowami. Dzień zaczęli od strasznych opowieści twierdząc, że to jest
odpowiednia pora, bo jest rano i nie będą się bać. Straszyli się m.in. wielkimi różowymi rękami. Brrr, to musi być straszne, kiedy gonią cię
takie ręce! Wiem to wszystko z relacji Ali, bo dzieci były same na
górze, nie licząc rudej kici. Rudzinka miała wielkie powodzenie. Każdy
chciał ją tulić, bo jest mała i puchata, a do tego całkiem żywa, co dla
dzieci wychowanych na pluszakach było wielką atrakcją. Na szczęście
kicia ma ostre! ząbki i pazurki, więc dzielnie się broniła przed nadmiernymi
pieszczotami. Szczęśliwie nikt jej nie zdeptał (czego mama obawiała się
najbardziej), choć jest bardzo energiczna i ma jeszcze trochę problemy z
koordynacją. Nie wspomnę już o tym, że kiedy położy swoje futerko na
podłodze, to wtapia się swoimi kocimi słojami w antyczną sosnę i ledwo
co ją widać. A lubi się położyć w nieprzewidywalnych miejscach. No, na
szczęście jest cała i zdrowa. Po przebudzeniu, strasznych historiach i
pierwszym śmieciowym (z tego, co tam zostało z wczoraj na górze)
śniadaniu, piżamowcy już przebrani w dzienne szaty, zeszli na dół na
normalny posiłek. Większość oczywiście, nie była głodna. Kilka prażynek i
chipsów nasyciła dziecięce brzuszki. Nie myślcie, że u nas to normalne,
że są pełne miski tego typu jedzenia. O, nie. W moim domu, to święto.
Zwykle raz w roku - na Ali urodzinach jest tylko taka rozpusta. W tym
roku z okazji zakończenia trzeciej klasy i (trochę się pochwalę)
wzorowej uczennicy rodzice przystali na propozycję Piżama Party. I
bardzo dobrze, bo była świetna zabawa. Polecam wszystkim rodzicom
zorganizować taką imprezkę swoim dzieciom. Będą przeszczęśliwe. Ja,
trochę im zazdroszcząc, dałam jak zwykle radę. Nawet mnie zbyt wcześnie
nie obudzili, choć ich sypialnia była nad moim pokojem. Rodzice tylko
mieli trochę roboty z posprzątaniem małego bałaganu po imprezie. No, ale
to ich wybór. Chcieli dzieci, to się teraz nie nudzą. Po śniadaniu całe
towarzystwo pograło trochę na gameboxie i powoli zaczęli się rozjeżdżać, by szukać nowych przygód gdzie indziej. Ala też szybko spakowała walizeczkę i wio na wycieczkę - udała się na wywczas do babulejki. Ja jutro wracam do swojej rzeczywistości, czyli będą codzienne, męczące ćwiczenia dla komfortu życia polepszenia. Turnus wszak w trakcie. Pogoda się co prawda załamała, ale jak dla mnie to może i lepiej, bo nie będę musiała wytapiać swojego i tak lichego jestestwa w 35-stopniowych upałach. Niech by tylko lać przestało, to będzie mi się jeszcze bardziej podobało.
Przedpiżamowe harce basenowe |