Ostatnio, pewnej nocy miałam wrażenie, że mama nawet dostała białej gorączki. Zachciało mi się obudzić o 4 nad ranem i zupełnie byłam już wyspana, radosna a nawet roześmiana. Wszelkie sposoby, by mnie uśpić, zdały się na nic. Sama nie wiem, czemu zerwałam się tak wcześnie. Trochę się bałyśmy, czy to aby nie skończy się atakiem padaczki. Różnie to ze mną bywa. Na szczęście nic złego z tego nie wyszło (oprócz bólu mamy głowy przez cały dzień). Muszę powiedzieć, że po tej wczesnej pobudce pociągnęłam prawie do 21-wszej. Dziwna sytuacja. Już dawno nie miałam takiego wczesnego zrywu. Nie powiem, w nocy wołam mamę, ale zwykle się nie wybudzam. Mama przychodzi w półśnie i robi, co trzeba, a potem wraca z powrotem do łóżka. Tym razem jednak było inaczej. Nazajutrz sprawdziłyśmy nawet w jakiej fazie był księżyc. Życie księżycowe często bowiem ma wpływ na marną egzystencję epileptyków. No i co się okazało? Był nów. Że pełnia często daje popalić, to wiem. Ale żeby przy nowiu nie dało się spać, to tego nie wiedziałam. A może to był tylko zbieg okoliczności? Hmmm. Nie wiem, czemu zawdzięczam zarwaną noc. Dobrze, że mam wolne. Mogłam spokojnie odespać.
To, że obudziłam się o czwartej nad ranem, to jeszcze pikuś. Przedwczoraj miałam przebudzenie o 2.30. Koło siódmej zmrużyłam na chwilę oczy, a potem już do wieczora byłam aktywna. Pojechałam nawet na rehabilitację. Tym razem jednak bolał mnie brzuch (nakarmili mnie jakimś kalafiorem, czy czymś takim). Chciałam coś z niego wycisnąć, ale się nie dało. Wieczorem wymęczona, padłam w tempie ekspresowym. Takie to mam(y) ostatnio ciekawe noce.
Ferie w pełni. Ala wypoczywa na wyjeździe, a my wypoczywamy bez niej. Tam, gdzie pojechała podobno już dawno jest śnieg. U nas ledwie zaczyna coś posypywać. Wreszcie zrobiło się trochę biało, bo za długo już było szaro i buro. Ciekawe, czy dosypie, czy tylko tak straszy? Przecież jest zima. Powinno chyba być biało i zimno. Nawet nasza gadzina Agatka pogubiła się w tej zwariowanej aurze. Dobrze by było, żeby teraz pospała spokojnym zimowym snem, a ona zrzuca naskórek i kąpie się w swoim basenie. Je, owszem mniej, ale jest aktywna. Od rana ma otwarte ślepka i chce na parapet do światła. Lepiej by było, żeby trochę pohibernowała. Może jeszcze ją zmorzy i kimnie trochę? Chociaż nie wiem, czy jej się uda, bo dzień już coraz dłuższy. Jak widać, nie tylko ja mam problemy ze snem. Wiosenna zimą miesza pogoda, że gadać szkoda. Oj, szkoda.
Hanka polaroidzianka |