Kilka dni w przedszkolu minęło dość gładko. Jakoś dałam sobie radę. Owszem, pod koniec zajęć bywałam już nieco zmęczona, ale zaraz zjawiała się mama i zabierała mnie do domku. Jak to dobrze, że zabiera mnie szybko z przedszkola. W mojej grupie są dzieci, które już o 7.30 są na miejscu, a kiedy ja wychodzę, one jeszcze zostają. Niestety, zajęcia trwają tylko cztery godziny, a potem wszyscy zbierają się na świetlicy (mali i duzi) i tam oczekują na odbiór. Mama nie lubi, kiedy zostaję w świetlicy. Ja też tego nie lubię. Na szczęście, ostatnio zdarza się to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Zwykle mama jest na czas i bardzo mnie to cieszy. W drodze powrotnej się uspokajam i chętnie bym pospała, ale oczy zamykają mi się zazwyczaj chwilę przed dotarciem do domu i nici z drzemki, bo kiedy mama tylko wyłącza silnik, od razu się budzę. Za to wieczorami zaliczam szybkie zejścia, a rano ciężko mnie z łóżka wyciągnąć. Na szczęście właśnie zaczęły się u nas ferie i nie będę musiała się zrywać. A za dwa tygodnie dzień się wydłuży jeszcze bardziej i będzie już przyjemniej otwierać oczy. U nas za oknem jakoś tak wiosennie. Pogoda zwariowała. Aż się boję pomyśleć, co może się jeszcze zdarzyć. Wszak to dopiero styczeń. Może jeszcze nieźle sypnąć a nawet ostro zmrozić. Brrr. Te wichury, co ostatnio dmą też nie są przyjemne. A do tego robią straszny hałas. Spać nie dają. Niechby te wiary ktoś przegnał na siedem wiatrów! I byłby spokój. Sio, wiatry hucząco-dudniące! A kysz, a kysz!
A w ferie co będzie? Leniuchowanie i długie spanie (nie licząc wyjazdów na prywatną rehabilitację).
...
Kto w tym tygodniu wybiera się do skarbówki?
Pamiętajcie, by wpisać kwotę 1% oraz:
numer KRS: 0000037904 oraz
cel szczegółowy: 15145 Borek Hanna.
Dziękuję!
Takie to ostatnio poranki u Hanki |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz