A nie mówiłam, że będzie jeszcze piękna pogoda? Mówiłam. Przecież zawsze
na mój wyjazd tak jest. W niedzielę wróciłam znad morza. Było super. Była
plaża, atrakcje, rowerowe wycieczki i wieczorne posiadówki. Dużo się działo. Nawet nocne Polaków rozmowy mi nie przeszkadzały, by w łóżku paść na twarz. A i głowę miałam pełną wrażeń.
Zdarzało się, że szłam spać o 23-ciej. Rano udawało się odespać i jakoś
dawałam radę. Co tu dużo mówić. Każdy, kto był
nad Bałtykiem wie, jak jest. Cały wyjazd dzielnie się trzymałam, ale
niestety, nie obeszło się bez przytupu na koniec. Wracając do domu w
aucie dopadł mnie atak. Udało się jakoś wrócić, ale długo potem dochodziłam do siebie. Jak to zwykle bywa, przy każdych większych zawirowaniach
epilepsja nie daje o sobie zapomnieć. Takie to wredne choróbsko. Mimo
tego niemiłego epizodu, bardzo mi się podobało. Pogoda dopisała, a to
przecież podstawowy warunek, by wypoczynek nad morzem zaliczyć do
udanych. Akumulatory naładowane i za chwilę ruszam z nowym rokiem szkolnym. Chodzą słuchy, że będę jeździć co rano do mojego ośrodka busem gminnym. Zobaczymy, jak to będzie. Będę dawać znaki. Trzymajcie się zdrowo!
|
Przeprawa promowa |
|
Nadbałtycki plażing |
|
Festyn bojowy, na którym Hana widziała pewnego generała |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz