Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

środa, 12 sierpnia 2015

Czy ja kiedyś nie wspominałam, że szykuję się do skoku na nasz wóz, gdy tylko usłyszę coś o wyjeździe mojej rodzinki? Całkiem niedawno doszły mnie słuchy, że przed nimi jakaś wyprawa. Więc ja co? Spakowałam swoją walizkę i siup do auta gotowa, by mnie wieźć. Tak naprawdę, to spakowała mnie mama. Obudzili mnie i siostrę o czwartej nad ranem i wywieźli hen, daleko. Okazało się na miejscu, że jestem nad morzem. O Boże, ja nad morzem?! To moje pierwsze spotkanie z wielką wodą. Mówię Wam, jaki tam był hałas. Szumiały fale, skrzeczały jakieś rozdarte ptaszyska, pełno było rozmów i ludzkich krzyków. Wieczorem grała gdzieś muzyka. Na szczęście w oddali. Dało się spać. Zasypiałam tam nadzwyczaj dobrze. Po dniu pełnym wrażeń byłam umęczona tak, że padałam w tempie ekspresowym. A działo się niemało. Było plażowanie, rejs statkiem oraz długie spacery po nierównym gruncie. Wytrzęsiona jestem za wszystkie czasy. Co do plażowania, to przyznam, że średnia to dla mnie przyjemność. Było mi albo zimno albo gorąco. Znacznie częściej jednak czułam chłód. W obecne upały ciężko w to uwierzyć, ale wiatr od morza robił swoje. Chciałam popływać, jednak woda była za zimna, jak dla mnie i ledwo nogi pomoczyłam. To morze, to co chwila biło falami tak, że czasami, jak się zasłuchałam, to nawet potrafiło mnie wystraszyć. Słyszałam zachód słońca na plaży i czułam mokry piasek. W porcie pachniało rybami a koło naszego domku rozchodził się wspaniały zapach nadmorskiego lasu. To dla mnie tyle wrażeń, że będę ten wyjazd długo pamiętać. A jak by tego było mało, to rodzice spotkali jeszcze pewnego znajomego, który wypoczywał też tutaj ze swoją córą. Dziewczyny bawiły się dobrze. Ja starałam się być bardzo grzeczna, bo ogólnie bardzo mi się podobało. Wiem, że jeśli nie będę sprawiać kłopotów, to rodzice będą mnie zabierać na różne wycieczki. Nie lubię zostawać w domu, kiedy ich nie ma. Fajnie jest spędzać czas razem z rodziną. Fajne jest morze i fajne są wyjazdy. Niespodziewane, nieplanowane, nawet takie z dnia na dzień organizowane.
Kiedy wróciłam czekała na mnie niespodzianka. W domu stała wielka paczka. Przyjechał pionizator. Ale o tym napiszę innym razem.

Plażowanie
Spacerek portowym deptakiem
Rejs "Czerwonym szkwałem"
O słońca zachodzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz