Aukcje charytatywne na allegro nic nie dały, bazarek na Facebooku cale 10 złotych. Jedyne, na co mogę naprawdę liczyć, to jeden procent - za co gorąco dziękuję. Bez tego, to nie wiem, jak bym dała radę egzystować. Jednak grudniowe zakupy (wózek i ortezy) mocno uszczupliły mój mały skarbiec z zeszłorocznym procentem i powoli widać tam dno. Mam w planach jeszcze dwa turnusy wyjazdowe, ale już dziś wiem, że nie będzie mnie na nie stać. Jestem zmuszona znowu prosić o pomoc w uzbieraniu pieniędzy, bym mogła wyjechać i intensywnie ćwiczyć. Nawet nie wiecie, jak nas wszystkich to dołuje - to żebranie i proszenie o wsparcie. Mam dopiero pięć lat, a co będzie dalej? Z roku na rok jest coraz gorzej z uzbieraniem pieniędzy. A ja muszę wciąż ćwiczyć i ćwiczyć. Końca nie widać. Rodzice stają na głowie, by zapewnić mi ciągłość rehabilitacji. Jeśli oni nie zadbają o to, by były pieniądze na subkoncie, to pozostanie mi tylko leżeć i płakać. Bez stałych i intensywnych ćwiczeń wszystko, co dotąd wypracowane, pójdzie w niwecz. A tego bym bardzo nie chciała, bo to oznacza też dla mnie ból - bioder, kręgosłupa i całej reszty. W związku z tym, rodzice zorganizowali dla mnie ZRZUTKĘ, gdzie będziemy zbierać środki na turnus i prywatną rehabilitację.
Proszę, przyłączcie się i wesprzyjcie mnie, ile kto może. Będę bardzo wdzięczna także za rozpowszechnienie mojej zrzutki. Pomożecie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz