Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

wtorek, 10 marca 2015

Wiecie, czy nie wiecie, ale mam kota. Nie ja jedna. I nie tylko w głowie. Mam ci ja kota futrzastego, pręgowanego i drapiąco - gryzącego. Kot, to mało powiedziane. U mnie w domu kręcą się dwa sierściuchy. Jeden, to dorosła kotka - stonowana i nie wchodząca nikomu w drogę (jedynie mamie na kolana). Drugi natomiast, to młody kocurek, którego jesienią przywieźliśmy ze schroniska dla zwierząt. Rysiek jest niesamowity. Jak żaden z dotychczas zadomowionych u nas kotów, Rysio zauważa moją obecność. I to nie tylko wtedy, kiedy krzyczę i się złoszczę, ale zwłaszcza, gdy poleguję sobie spokojnie na tapczaniku. Wtedy to przychodzi do mnie i mnie ogrzewa swoim futerkiem. Jest bardzo cierpliwy. Długo wytrzymuje, gdy kręcę się i wbijam mu pięści w żebra. Mama ma go oczywiście zawsze na oku, bo jego wytrzymałość jednak nie jest z gumy i bywa, że się wkurzy i zaczyna mnie gryźć, wtedy jest ała i boli. Na szczęście Ryś słucha się mamy i wystarczy, że powie do niego kilka słów i zaraz przestaje mnie kąsać. Rysiunio przychodzi też do mnie, kiedy jestem u mamy na kolanach. Wtedy kładzie się obok i zaczyna mruczeć. Daje się wtedy wygłaskać na wszystkie strony. Rysio jest naprawdę wyjątkowy. Chyba mnie lubi. Ja go lubię bardzo. Fajnie mieć taką żywą przytulankę. Mam tylko nadzieję, że będzie z nami długo. Niestety, to już nasz trzeci Rysiek. Dwaj poprzedni zginęli bez śladu. Rodzice mają pewne podejrzenia, ale ja nie wiem, co się z nimi stało. Powiem tylko, że mieszkamy niedaleko drogi. Tak więc mam w domu darmową kototerapię, a fachowo mówiąc felinoterapię. Niedawno nie wiedziałam nawet, że jest taka terapia i że przebywanie w towarzystwie kota może być takie przyjemne. Kiedy go głaszczę, czasem coś gadam po swojemu, co bardzo cieszy mamę, a uśmiech nie schodzi też i z mojej twarzy. Cudownie się stało, że Rysiek trafił właśnie do nas. Jest kochany i taki cieplutki.
A czemu Rysiek? Bo wszystkie Ryśki, to fajne chłopaki.
                                      gify koty

                                                              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz