Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

wtorek, 24 lutego 2015

Złapał katar Hanulinę,
Hanulina pod pierzynę...
Katarzysko się jakieś przyplątało. Trzeba trochę pochorować. W końcu jest zima. W przedszkolu w zeszłym tygodniu też jakoś tak pustawo było. Połowa pań, połowa dzieci. Złapałam i ja. Nic to, trzeba się jakoś pozbyć tego gluta z nosa. Co by mnie wzmocnić, mama daje mi domowy kisiel z żurawiny i wciska taką strasznie kwaśną wodę do picia. Wcześniej mamie też ten napój pomógł szybko wyjść z kataru. Mam nadzieję, że i ode mnie się szybko odczepi. Strasznie się męczę. Szczególnie w nocy. Nie daję rady normalnie oddychać. A kiedy mama chce mi pomóc Fridą, to zaczynam się chichrać i po spaniu. Śmieszy mnie, kiedy mama oczyszcza mi nos. Sama nie wiem czemu. A swoją drogą, to dobrze, że wymyślili te Fridy, Sopelki i inne gilociągi. Nie wiem, jak kiedyś babcia radziła sobie gruszką do nosa. Ciężko musiało być. Babcia, szacun!
Ze mną, to nie taka prosta sprawa, bo nie wydmucham nosa. I nie zapowiada się, żebym to kiedykolwiek miała zrobić. Taka Karma. Niestety. Oby tych katarów w moim zyciu było jak najmniej. Siedzę więc w domu i się kuruję. Pogoda w kratkę. Ale mam przeczucie, że niebawem się poprawi. I w pogodzie i zdrowiu. Czego oczywiście i Wam życzę. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz