Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

czwartek, 16 października 2014

Zaczęło się księgowanie zeszłorocznego procenta. Póki co, na moim subkoncie jest dopiero jedna wpłata. Mam nadzieję, że nie będzie jedyną. Z niecierpliwością czekam, jak rozwinie się sytuacja. Potrzebuję kaski na nowy wózek. Może na subkoncie zbierze się wystarczająca suma, bo na razie nic się nie udało zorganizować.
W listopadzie, jak już kiedyś pisałam, będę miała czwarty raz podawaną botulinę. Potem znowu szykuję się na oddział rehabilitacyjny na ostry wycisk. I tak zleci mi do świąt. Wszystko już zaplanowane. Teraz tylko muszę wytrwać w zdrowiu w tym niezdrowym czasie. Pogoda szaleje. Raz jest słonecznie, a za chwilę ciemno, jak w jakiejś norze. Raz tęcza, a raz mgła, że świata nie widać. Jesień, cóż zrobić. I tak było miło, jak dotąd. Naprawdę, na październik nie można było narzekać. Przynajmniej na jego pierwszą połowę.
Idą chłodne ranki, a ja zgubiłam swoją ulubioną czapkę. Już czasem mama mi ją zakładała z rana. No, a popołudniami, przy powrocie z przedszkola, już nie zawsze. I tak to się gdzieś zawieruszyła. Nikt nic o niej nie wie. Diabeł ogonem przykrył.  Musimy się rozejrzeć za czymś nowym. Niestety, nie jest to prosta sprawa. Jako, że nie siedzę dobrze i jestem mocno spastyczna, strasznie kręcę głową na wszystkie strony. Większość czapek tego nie wstrzymuje i nachodzi mi na oczy. Wtedy jest jeszcze gorzej. Muszę mieć czapkę z wysokim czołem, że tak powiem. Żeby nie sięgała mi do oczu. Zagubiona czapusia kwaczusia taka właśnie była. Trzymała się świetnie mojej głowy i do tego miała miejsce na kitę. Była super lux. Może uda się coś podobnego namierzyć. Musimy się pospieszyć z tym szukaniem, bo to zaraz listopad i będzie jeszcze bardziej jesiennie, jeśli nie zimowo. Brrr, aż strach myśleć o zimie. Cóż, taki mamy klimat.
Niebiańskie cudowności na moim niebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz