Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 29 września 2014

Jest dobrze. Muszę wam powiedzieć, że tak się złożyło, iż mój terapeuta prowadzący ma również ze mną terapię manualną. Po rozmowie okazało się, że umie też zająć się moimi powięziami. Co drugi dzień masuje mi je i nie wiem, czy to jego wpływ, ale codziennie robię tutaj kupę. Dla zainteresowanych tematem to interesujące spostrzeżenie. Masuje mi brzuszek i czuję się potem świetnie. Mama poprosiła go, by po niedzieli zajął się też moimi pleckami, a on dodał, że spróbuje jeszcze wyluzować mi ręce. Siedzę teraz dużo w wózku, a moje spięte ręce często wędrują w stronę twarzy i wyglądam, jak by mi ktoś z pięści przyłożył. A to ja tak sobie sama niechcący robię, tzn. moje osobiste przykurczone piąstki. Nie jest to fajne, bo trochę boli. Na razie nic nie mogę z tym zrobić. Może, jak mi wujek Bartek wyluzuje ręce, wtedy będą sobie spokojnie zwisały, a nie haratały mi twarz. Po tygodniu mogę stwierdzić, że dobrze się czuję. Nie licząc atakujących mnie własnych pięści. Ładnie siedzę sobie w wozie i nawet potrafię jakiś czas nie wisieć na kamizelce. Całe plecy opieram wtedy, jak należy, o oparcie wózka.
Byłyśmy już kilka razy na spacerze w lesie. Za każdym razem łudzimy się, że to będzie grzybobranie, a nie zwyczajny spacer. Jednak nigdy nie udaje nam się zebrać zbyt wiele grzybów, ale za to babcia Oliwiera za każdym razem trochę uzbiera. Tata Nicoletty codziennie przynosi trochę. Ja nie pozwalam mamie za bardzo się oddalać od wózka, więc efekty są marne. To nic, mój dziadek na pewno zadba o to, żebyśmy mieli grzybki na wigilijne uszka. Pogoda super spacerowa, więc korzystam. Nawet na koniu jeżdżę w terenie po okolicznym lasku. Oby ta fajna pogoda się utrzymała jak najdłużej. Jak jest słońce, to chce się pracować, a nie spać, jak w niepogodę. Mamy wyż. Oby nie za szybko przyszedł za nim niż.
Czasem chodzę na spacer tym lasem

Z mamą, ciotkami i ich pociechami

2 komentarze: