Jest pogoda. Są wakacje. Przyjechali goście.
Oj, się dzieje. Zawierucha na
całego. Ganiają i krzyczą, aż uszy więdną. A jest ich tylko dwoje.
Ogólnie mi to nie przeszkadza, bo lubię rumor, ale muszę przyznać, że
wieczorem jestem tym zmęczona. W związku z powyższym przesypiam ostatnio
całe noce, z przerwą na zmianę boku. Jednak, żebym mogła zmienić bok,
to muszę zawołać mamę. Sama się nie przekręcę. Mama przychodzi i mi
pomaga. Wtedy zwykle śpię dalej, choć różnie bywa. Dobrze, że dzieci
dadzą rano pospać. Jako, że są wakacje, nikt nikogo nie budzi i
każdy (oprócz taty, bo pracuje) może się wyspać do woli. Nie wiem, co to będzie we wrześniu.
Trzeba będzie przecież wstawać wcześniej, zbierać się i wyjeżdżać do
przedszkola. Oj, skończy się zaleganie w wyrku. Ala już mówi, że jesień się
zbliża. Ale póki co, cieszę się tym, co jest. Co prawda, nie ma już
takiej fajnej pogody jak w lipcu, ale jeszcze nie jest źle. I co
najważniejsze, nie ma w tym roku komarów. To znaczy są, ale bardzo nieliczne. Ugryzło mnie może kilka. Bywają lata, że nie da się wyjść na podwórko.
Wtedy jest kiepsko. Grillowanie nie jest przyjemne. Tego lata jednak
dokuczają bardziej gzy. A one wieczorem szybko chodzą spać i można
posiedzieć sobie na podwórku, pokapać się i pochichotać.
|
Z gośćmi kąpiele - radości wiele |
|
Gość Azy Ciołem zwany (nie pytajcie: dlaczego?) |
Niedawno odkryliśmy też, że nasze ropuszki
zielone wieczorami wyruszają na łowy. Dnie spędzają w zacisznej
kotłowni, a nocami buszują po podwórku. Robią sobie tajemne kryjówki, by
w razie czego mogły się szybko ewakuować. A rankiem pewnie przeciskają
się pod garażową bramą i wracają się pokotłować i wypocząć w cieple.
Ciekawe, co będzie się działo z nimi dalej? Niebawem przyjedzie nowy
transport węgla na zimę. Trzeba będzie się żabuniami zająć, by potem
mogły wrócić między worki z węglem. Czy będą zimować w naszej kotłowni?
Hmm, ciekawe.
|
Żabia nocna kryjówka |
A teraz spójrzcie, jaki straszny stwór chciał oskubać do cna naszą wierzbę.
Dobrze, że tata wypatrzył tego szkodnika. Niebawem pewnie nic by z
drzewka nie zostało. Kto to, co to? Kto wie? My podejrzewamy, że mogła to być
larwa szarańczy. Ogromne zwierzę, grube i
długie, jak mamy palec. Ładne, ale żarłoczne. Nie mogliśmy pozwolić, by
zjadło nasz ogródek. Agatka się nim zajęła w mgnieniu oka i bardzo jej smakowało. Aga
jest zawsze w pogotowiu i chętnie oczyszcza nasz teren z niechcianych
owadzich gości. Nam tutaj nie potrzeba plag egipskich. Wystarczy nam
nasz prywatny cyrk.
|
Cuda z ogróda - żarłoczna larwa |
Anonimie, dziękujemy za podpowiedź. Może to i rzeczywiście nastrosz lipowiec. Tylko, że nasza larwa była bardziej niebieskozielona, niż nastrosz i miała inny ogonek. Ale może to kwestia ustawień kolorów.
OdpowiedzUsuń