Ale miałam wczoraj dzień. W domu było istne szaleństwo. Przyszła do nas
paczka od cioci (z zagramanicy), a w niej same cuda. Ala oszalała na
widok tylu fajnych rzeczy. Dla mnie była cała masa pięknych ubranek, a
wśród nich pięciopak ślicznych bodziaków z długim rękawem w rozmiarze w
sam raz za dużych. To znaczy, że jesienią i wiosną będę miała czym
ogrzewać swoje nereczki. Nie wiem, czy wiecie, ale nie tak łatwo jest
kupić body w rozmiarze powyżej 92. A ja, nie chodząca, muszę nosić body,
bo kiedy siedzę, moje plecy narażone są na wystawienie i przewianie.
Latem nie muszę się szczelnie okrywać, ale w chłodne pory roku, to jest
kwestia zdrowia. Bardzo się cieszę z tych bodziaków i całej reszty.
Teraz w mojej szafie obok starych ciuszków zamieszkają przecudnej urody
stroje. Większość ubrań noszę po Ali i rzadko kiedy mam coś tylko
swojego. Kto ma starsze rodzeństwo, ten wie, o czym mówię. Nosi się to,
co jest. Byle nie wiało i się jakoś wyglądało.
To moja pierwsza w życiu zagraniczna paczka. W tej paczce, to najlepsze
było to, że nie wiadomo było do końca, co się w niej kryje. Tylu emocji,
ile dostarczył nam ten karton pełen skarbów, już dawno w naszym domu
nie było. Ciociu Aniu kochana, dziękujemy bardzo za miłą niespodziankę.
Koniecznie do nas przyjedź, bo muszę Ci osobiście podziękować za to
wszystko. Czekam.
A w tym oczekiwaniu wypatruję słońca. Od kilku dni wieje i leje. Basen
czeka. Turnus za mną i zaczęłam wakacje. A tu co? Kiszka. Pogodo wróć!
|
Dziękujemy ciociu Aniu! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz