Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

środa, 9 lipca 2014

Szukam nowego wozu. Fury do śmigania. No i oczywiście mam specjalne wymagania. Jestem z tego znana Hania, że mam duże wymagania. No więc tak. Od jakiegoś czasu rozglądamy się z mamą za jakimś wózkiem spacerówką. Nie może to być pierwsza lepsza sztuka. Nawet rehabilitacyjne nie wszystkie się dla mnie nadają. Przyglądamy się wszystkiemu, czemu można się przyjrzeć. Jak zapewne wiecie, jestem szczęśliwą posiadaczką Kimby Cross. To najlepszy (tak sądzę) wózek terenowy dla takich przypadków, jak ja. W teren lux, jako przyczepka super. Wszystko och i ach. Jest jednak jedno ale - to wielki rydwan. By go zapakować do przeciętnego bagażnika osobówki, trzeba najpierw rozłożyć go prawie na części pierwsze. To duży kłopot. Szczególnie, że wozi mnie zwykle mama, sama bez pomocników. A zdarza się, że potrzeba mnie czasem wywieźć z mojej pięknej okolicy w wielki świat. No i wtedy zaczynają się schody. Jestem coraz większa i coraz cięższa, więc wózek staje się niezbędny. Czy to przychodnia, czy szpitalny korytarz, wszędzie dobrze jest gdzieś przycupnąć. Wtedy mama ma wolne ręce i może nimi coś np podpisać, a ja wtedy siedzę wygodnie i nie wadzę nikomu. Póki co, (pod)wożę się na takiej zwyczajnej spacerówce Chicco z kompletu, jaki miałam na starcie żywota swego (z kompletu z gondolą). Jednak, w tamtym wózku siedzę byle jak i nie jest mi wygodnie. W związku z tym, że ostatnio dużo zwiedzam szpitalne korytarze nadszedł czas, by poważnie rozejrzeć się za wózkiem spacerowym spełniającym moje wymagania. Będąc na turnusie oglądałyśmy u jednego chłopczyka wózek Swifty (jeden z naszych typów). Niestety, nie miał on wszystkich niezbędnych dla mnie reha dodatków i nie mogłam go dobrze przymierzyć. W sumie na żywo średnio się nam podobał. Myślałyśmy też oczywiście o Kimbie Spring (czterokołowa wersja Kimby). Jednak on też jest duży po złożeniu. Ale, ale. Na turnusie byliśmy na prezentacji sprzętu złotowskiego reha sklepu i jeden wózek wpadł nam w oko - spacerówka, jednym ruchem składana, nieduża i zgrabna Convaid Rodeo (tutaj filmik z krótką prezentacją). Siadłam sobie nawet do niej i nieźle mi się siedziało. Mamie też się spodobał ten wózek. Miał wszystko, co dla mnie potrzebne, całą masę dodatków (oczywiście każdy dodatkowo płatny - nie dziwi nic).  Cena? Nie mało. Wiadomo, wózek rehabilitacyjny musi trochę kosztować. No i mamy o czym myśleć. Bardzo nam się podobał i już teraz nic innego nam się nie widzi. Zobaczcie, co pisze o nim pewna mama na blogu swojej córki Julka i my. Po przeczytaniu takiej opinii chyba warto zaprosić przedstawiciela na bliższe spotkanie. Planujemy zwabić go na oddział. Dobrze by było, by swoją opinię o nim wyraziła też moja fizjoterapeutka. Nie chcę, by jej wielka praca, jaką ze mną wykonuje poszła na marne. Zatem będziemy się kontaktować. Ciekawe, jak tam chłopaki z terminami stoją? Ja jeszcze chwilę się porehabilituję na oddziale, więc może się uda. Dobrze by było. Może ktoś jeszcze oprócz nas skorzysta z tej prezentacji?
...
Czy widzieliście, co Niemcy zrobili Brazylijczykom?!
1 : 7 (pięć bramek w pierwszej połowie).
Finał Mundialu? Niemcy - Holandia?
Się okaże jutro.
Dziś już cicho sza...
Ciii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz