Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

piątek, 27 czerwca 2014

Koniec.
Rok szkolny, a dla mnie przedszkolny, zakończony. Ja, co prawda, ostatni raz byłam w przedszkolu jakoś w maju, ale ostatecznie dzisiaj zakończyłam dziesięciomiesięczne zmagania z edukacją. Lekko nie było, ale mile wspominam chwile spędzone z moimi paniami i kolegami z grupy. Będzie mi na pewno trochę brakować tej codziennej zawieruchy. Piszę "trochę", bo przez najbliższe kilka tygodni będę przecież maglowana na oddziale rehabilitacji. Zawierucha więc będzie. Jednak to nie będzie to samo, bo będzie ze mną mama. W przedszkolu byłam sama i musiałam sobie radzić. Moje panie: Kasia, Ala i Ola bardzo mi w tym pomagały. Były dzisiaj wzruszone, kiedy odwiedziłam je, żeby podziękować za wspólne 10 miesięcy i pożegnać się. Jak się jednak okazuje, nie spotkamy już w tym samym składzie we wrześniu. Moje panie odchodzą od naszej grupy i będziemy mieć nowe opiekunki. Szkoda, bo bardzo je polubiłam. Były zawsze ze mną w trudnych chwilach i starały się, by było nam razem dobrze. Dziękuję bardzo za opiekę i cierpliwość. Mam nadzieję, że nowe panie będą tak samo miłe i opiekuńcze. Dziękuję, miłe ciocie!

Niespodziewajki na pożegnanie

Przede mną wakacje. Wakacje, ale nie od harówki i ćwiczeń. Na turnusie zapowiada się naprawdę mocny wycisk. Oprócz fizjoterapii mam też spotkania z logopedą (moją znajomą z dawnych czasów), panią Sylwią. Dzisiaj na spotkaniu nakarmiła mnie upieczonym osobiście przez siebie jabłkiem oraz gotowanym brokułem. Pochwaliła mnie, bo wszystko wsunęłam i nic nie zwróciłam, choć było bardzo blisko. Nic nie było miksowane, lecz tylko trochę rozdziabdziane. Pani Sylwia mówi, że mam potencjał, a to znaczy, że jest nadzieja, że będę kiedyś żuć i gryźć. Przed nami jeszcze nauka picia. Obie z mamą mamy wielką nadzieję, iż nasze spotkania zakończą się zmianami w kwestii karmienia. Będziemy się starać. Teraz przede mną chwila oddechu. Następne zajęcia w poniedziałek. Muszę odespać ten trudny tydzień i nabrać sił na kolejny. Na szczęście po niedzieli mam na późniejszą godzinę, więc nie będę musiała się zrywać skoro świt i będzie mi się lepiej pracować. Fajnie by było, żeby pogoda trochę się poprawiła, bo ostatnio jest strasznie kiepska i nie zachęca do wychodzenia z domu. W końcu to już za chwilę lipiec, a tu zimnica, że aż strach. Basen czeka cierpliwie. Ja też. Lato, mimo chłodu, zapraszam cię do ogrodu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz