Turnusujemy my się.
Ruszyłam z kopyta. Tym razem plan zajęć mam fajny. W odpowiednim czasie
robimy przerwy na jedzenie i jest gastrycznie spokojnie. A to dla mnie bardzo ważne.
|
Rozkład jazdy |
Zajęcia też OK.
Co prawda na 8 rano mam basen co drugi dzień, ale nie jest źle.
Rozluźniam się wtedy w wodzie i na chiro jestem dobra do ugniatania.
Trochę się bałam tego chiromagika, bo on to lubi kręgosłupy poprzewracać
na lewą stronę. Zaczął jednak spokojnie, tylko od przestawienia
miednicy. Mam go co drugi dzień. Zobaczymy, co mi jeszcze zmajstruje w
moim kośćcu. Pozostałe ćwiczenia też są fajne. Czasem męcząco-płaczące,
ale ostatecznie dobrze mi robiące.
|
Małpeczki z klateczki |
|
Nóg masowanie, panowie i panie |
|
Z wujem Jackiem nie ma leżenia plackiem |
|
Woltyżerka na Leonie - hipoterapia czyli konie |
Warunki bytowe, jak zwykle, dobre. Tym razem mieszkamy w domku. Zupełnie inaczej tu,
niż w pokoju, gdzie byliśmy rok temu. Teraz mamy przestrzeń oraz
podwóreczko i drób na wyciągnięcie ręki (tuż obok jest woliera). Rodzice trochę się obawiali
tego ptactwa, bo z rana lubią zapiać i pogęgać, ale mi to w sumie nie
przeszkadza. Jestem taka wymęczona, że wieczorem padam, jak dętka, a
rano trzeba mnie wyciągać z wyrka siłą.
|
Turnusdomeczek |
Pogoda, póki co, kiepska. Jakieś
wichury i deszcze nas tu dopadły. Dogrzewamy się w domku trochę
grzejnikami i czekamy na lepsze prognozy. Musi być lepiej. Niech no
tylko te fronty niżowe pójdą precz. A kysz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz