Jest jak jest, całkiem nawet znośnie, a tu nagle, jak grom z jasnego nieba bęc-zmiana. Wczoraj miałam ostatnie spotkanie z moją ulubioną panią Kasią. Tak po prostu przenieśli ją z Ośrodka Rehabilitacji Dziennej
(gdzie ćwiczyłyśmy razem) na oddział szpitalny i nie będzie już ze mną ćwiczyć. Mam dostać jakąś nową panią. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.
Z panią Kasią spotykałam się od półtora roku. Jakby nie patrzeć, to połowa mojego życia. Mam nadzieję, że będziemy się widywać, ale kto mnie teraz postawi na nogi? Miało być tak pięknie, a wyszło jak wyszło. Teraz trzeba będzie uczyć się kogoś nowego. A do nowego, to ja nie jestem taka pierwsza. Ożesz... jak to tak? Nie mogę w to uwierzyć. No, nie mogę. Ależ mi przykro. Mamie też. Ehhh, życie... Do d... to wszystko!
Tak było miło. Zobaczcie, jaki mam spokój w oczach. Pani Kasiu, dziękuję! |
Haneczko,
OdpowiedzUsuńmnie również będzie brakowało naszych spotkań,ale mam nadzieję,że brutalna rzeczywistość nie pozbawi nas możliwości kontaktu:-)
Twoja terapeutka-Katarzyna