Mam już Thera Togsa!
Zaczynam się więc prostować na całego (tzn. plecy mam fajne i ogólnie jest lepiej).
Po nałożeniu tego kombinezonu naprawdę zbieram się w całość. Muszę, bo chcę sobie wreszcie usiąść!
Był też u nas przedstawiciel z Kimbą. Super było. Chcę taki wóz!!!
Jest trochę duży, nie mieści się do bagażnika w mamy foce (tzn. rama wchodzi, ale siedzisko już nie bardzo). Teraz czekamy na cennik, żeby zobaczyć na co nas stać, a z czego będziemy musieli zrezygnować. Z całego tego zamieszania mama nie zrobiła mi zdjęć. Szkoda.
Ruszamy z papierami. Najpierw zlecenie od ortopedy, z nim do NFZ-tu (do wózka dają 1800 pln raz na trzy lata). Z tym do PCPR-u (może też coś dołożą), a resztę zrefundujemy z Fundacji - taki mamy plan. Szukamy dofinansowania, gdzie się da. Skoro mi się należy, to próbujemy. Do dzieła! A na marginesie, to już dziś mama podzieliła się namiarami do przedstawiciela. Moja rehabilitantka prosiła dla jakiejś mamy. Ludzie nawet nie wiedzą, że takie wozy są dostępne. Może się gdzieś kiedyś spotkamy w terenie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz