Strony
Witamy!
Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta
Szukaj na tym blogu
poniedziałek, 20 lutego 2012
Ufff, jak ja nie lubię kataru!!! Na szczęście widać już koniec.Udało się i nic więcej się nie wykluło. Kiedy tylko bierze mnie jakaś infekcja mam szlaban na wyjścia. I tak to siedziałam przez ostatni tydzień w domu. Mama pilnuje, żeby z kataru nie było czegoś gorszego, bo wtedy może być różnie. W sumie to nie choruję często. (Nie pytajcie dlaczego). Ostatni antybiotyk brałam w szpitalu, w czerwcu 2010. Na szczęście. Nie lubię lekarstw! Mam swoje codzienne dawki na moje przewlekłe przypadłości i innych nie potrzebuję! Te są wystarczająco obrzydliwe. Niestety, niedługo pewnie dostanę jakiś nowy specyfik, bo szykujemy się z mamą na oddział do szpitala na badania kontrolne i zmianę leku. Ten, który biorę na Westa jakoś przestał działać. Dostaję już zwiększoną dawkę (przeliczana do wagi), ale ataki się pojawiają. No cóż, taki los. Czekamy tylko na sygnał i do boju. Znowu czeka mnie kłucie (bez tego w szpitalu ani rusz), eeg, pewnie też rezonans magnetyczny i kto wie co jeszcze. Ale jak mus to mus. Trzeba będzie pójść.
środa, 8 lutego 2012
Uwaga, będzie news.
Niedawno byłam u pulmonologa. Pani dr mnie zbadała i powiedziała, że muszę jeszcze się inhalować. Pulmicortem. Okazuje się jednak, że ministerstwo nie zasponsoruje mi już tego leku i będziemy musieli wykupywać je na 100% (dotąd był ryczałt - trochę ponad 3 zł). Od 1-go stycznia na dysplazję oskrzelowo-płucną nie ma już bowiem refundacji. Jest refundacja na astmę, a ja astmy nie mam, jeszcze. Jedno opakowanie kosztuje coś ok. 90 zł, a wystarcza na miesiąc. Pani doktor nie dała się nijak przegadać i luźną ręką wypisała mi 100% odpłatności. Na szczęście mieliśmy jeszcze pewien zapas i było trochę czasu do zebrania się w tym temacie. Tata poszperał w necie i trafiła się okazja. Pewna miła pani odsprzedała nam dwa opakowania za 50 pln (dziekujemy!). Jej córeczka już nie potrzebowała. Dziecko brało ów steryd przez 3 lata i okazało się, że jednak nie ma astmy. Nieźle co? Lekarze, lekarze. A my dzięki temu cudownemu ozdrowieniu jesteśmy dwa miesiące do przodu. Potem kontrola i znów będziemy musieli kombinować. Chyba, że znów uda nam się spotkać na swej drodze z jakimś cudem.
środa, 1 lutego 2012
Wspominamy dalej...
Powiem wam szczerze, że to jeżdżenie mnie wykańcza (i mamę też). Te kolejki w ciasnych korytarzach, mimo że wizyta jest na konkretną godzinę. Te przepychanki, kto przed kim, kto za kim? Samej podróży też nie lubię. Siedzę z tyłu i to jeszcze tyłem. Mama daleko, wyć się chce...a jak się chce to wyję. Bywa tak, że mama zanim gdzieś dojedziemy, to zatrzymuje się kilka razy, żeby mnie uspokoić i podać smoczka. Robi to głównie na czerwonym świetle. Nie dziwcie się więc, kiedy zobaczycie, jak stojąc gdzieś w oczekiwaniu na zmianę świateł, zobaczycie wypłoszoną kobietę wyskakująca nagle z samochodu. Może to być moja mama, albo mama jakiegoś innego malucha. Chociaż nie, nie, mojej mamy już nie zobaczycie. Niedawno przesadziła mnie do przodu w innym foteliku. Ma mnie teraz w zasięgu ręki. Tak jest o wiele lepiej. I dla mnie i dla niej. Alka się tylko burzy, bo wylądowała z tyłu. Z mamą jeździ z tyłu, ale z tatkiem z przodu. W ogóle, to mam wrażenie, jakby Ala mnie nie lubiła. Zabrałam jej mamę, którą miała dotąd na wyłączność, a w zamian dostała mnie. Ze mną pobawić się nie da. Ona jest zwariowana. Lubi ganiać i bawić się w chowanego, wycinać, kleić i bazgrać. Ja tego nie potrafię. W sumie, to trochę ją rozumiem. Nie ma ze mnie żadnego pożytku. Co ze mnie za siostra? Od kiedy się pojawiłam, Ali szczęśliwe życie się skończyło. Ciężko jej się dzielić mamą, ale mama jest też przecież moja. Bez mamy to nie wiem, co by było. Zawsze jest ze mną, kiedy jej potrzebuję. Często bawimy się razem - mama i ja z Alą. Ale bywa i tak, że ona chce sama z mamą. To są trudne chwile. Tata zwykle długo pracuje. Na szczęście są wolne weekendy. Wtedy rodzice mają czas dla każdej z nas z osobna. Ładujemy akumulatory na cały tydzień. Lubię, kiedy jesteśmy wszyscy razem.
Powiem wam szczerze, że to jeżdżenie mnie wykańcza (i mamę też). Te kolejki w ciasnych korytarzach, mimo że wizyta jest na konkretną godzinę. Te przepychanki, kto przed kim, kto za kim? Samej podróży też nie lubię. Siedzę z tyłu i to jeszcze tyłem. Mama daleko, wyć się chce...a jak się chce to wyję. Bywa tak, że mama zanim gdzieś dojedziemy, to zatrzymuje się kilka razy, żeby mnie uspokoić i podać smoczka. Robi to głównie na czerwonym świetle. Nie dziwcie się więc, kiedy zobaczycie, jak stojąc gdzieś w oczekiwaniu na zmianę świateł, zobaczycie wypłoszoną kobietę wyskakująca nagle z samochodu. Może to być moja mama, albo mama jakiegoś innego malucha. Chociaż nie, nie, mojej mamy już nie zobaczycie. Niedawno przesadziła mnie do przodu w innym foteliku. Ma mnie teraz w zasięgu ręki. Tak jest o wiele lepiej. I dla mnie i dla niej. Alka się tylko burzy, bo wylądowała z tyłu. Z mamą jeździ z tyłu, ale z tatkiem z przodu. W ogóle, to mam wrażenie, jakby Ala mnie nie lubiła. Zabrałam jej mamę, którą miała dotąd na wyłączność, a w zamian dostała mnie. Ze mną pobawić się nie da. Ona jest zwariowana. Lubi ganiać i bawić się w chowanego, wycinać, kleić i bazgrać. Ja tego nie potrafię. W sumie, to trochę ją rozumiem. Nie ma ze mnie żadnego pożytku. Co ze mnie za siostra? Od kiedy się pojawiłam, Ali szczęśliwe życie się skończyło. Ciężko jej się dzielić mamą, ale mama jest też przecież moja. Bez mamy to nie wiem, co by było. Zawsze jest ze mną, kiedy jej potrzebuję. Często bawimy się razem - mama i ja z Alą. Ale bywa i tak, że ona chce sama z mamą. To są trudne chwile. Tata zwykle długo pracuje. Na szczęście są wolne weekendy. Wtedy rodzice mają czas dla każdej z nas z osobna. Ładujemy akumulatory na cały tydzień. Lubię, kiedy jesteśmy wszyscy razem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)