Uwaga, będzie news.
Niedawno byłam u pulmonologa. Pani dr mnie zbadała i powiedziała, że muszę jeszcze się inhalować. Pulmicortem. Okazuje się jednak, że ministerstwo nie zasponsoruje mi już tego leku i będziemy musieli wykupywać je na 100% (dotąd był ryczałt - trochę ponad 3 zł). Od 1-go stycznia na dysplazję oskrzelowo-płucną nie ma już bowiem refundacji. Jest refundacja na astmę, a ja astmy nie mam, jeszcze. Jedno opakowanie kosztuje coś ok. 90 zł, a wystarcza na miesiąc. Pani doktor nie dała się nijak przegadać i luźną ręką wypisała mi 100% odpłatności. Na szczęście mieliśmy jeszcze pewien zapas i było trochę czasu do zebrania się w tym temacie. Tata poszperał w necie i trafiła się okazja. Pewna miła pani odsprzedała nam dwa opakowania za 50 pln (dziekujemy!). Jej córeczka już nie potrzebowała. Dziecko brało ów steryd przez 3 lata i okazało się, że jednak nie ma astmy. Nieźle co? Lekarze, lekarze. A my dzięki temu cudownemu ozdrowieniu jesteśmy dwa miesiące do przodu. Potem kontrola i znów będziemy musieli kombinować. Chyba, że znów uda nam się spotkać na swej drodze z jakimś cudem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz