Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

środa, 17 maja 2017

Oj, leci ten czas. Pędzi, jak oszalały. Minęła zima (wreszcie!), ruszyła wiosna, a pewnie za chwilę będzie smażyć (oby) lato. Kto do mnie tutaj (lub na FB) zagląda, ten wie, że nie próżnuję w tym roku. Niedawno wizytowałam kolejną w tym roku, już czwartą, szpitalną izbę przyjęć. Za mną już gastrologia, chirurgia i neurologia. Obecnie jestem pacjentką na oddziale rehabilitacyjnym. Po podanej niedawno botulinie ćwiczę intensywnie zastałe przez szpitalne zalegania mięśnie. Z przedszkolnej rehabilitacji korzystałam ostatnimi miesiącami w kratkę, bo co wyszłam ze szpitala, to szykowałam się do kolejnego. Teraz nadszedł wreszcie czas, żeby się rozruszać. Przede mną kilka tygodni walki. Z moją w brzuchu rurką wciąż niezbyt dobrze. Stale się babrze i podcieka. Co się podgoi, to znów się rozpaprze. Za mną konsultacja chirurgiczna. Pani doktor nie była zaskoczona stanem mojej przetoki. Ja wiem, że tragedii nie ma, ale chciałabym, żeby to się wreszcie zagoiło. Mam przez jakiś czas stosować okłady z Riwanolu. Zobaczymy, czy pomoże. Daj boże, że pomoże.
W pogodzie wreszcie zrobiło się przyzwoicie. Można spokojnie wyjść na powietrze, a w weekend to nawet podziałać coś więcej. Komary jeszcze dają żyć i nie grzeje​ zbyt mocno. W niedzielę zrobiliśmy rodziny rowerowy wypad. Było naprawdę fajne. Teraz, gdy mogę się bezstresowo dojelitowo posilić, taka wycieczka jest wyłącznie przyjemnością. Mimo tego, że przetoka nie chce się niestety ładnie zamknąć, moje życie stało się troszkę łatwiejsze. I choć czasem mi dokucza jeszcze ból, to ogólnie nie jest źle. O ile będę mogła, to będę korzystać z weekendowych atrakcji. W najbliższą sobotę też mam zaplanowany mały wypad. Postaram się z Wami podzielić wrażeniami. Szykuje się wesoła zabawa. Czekajcie na relację. A póki co, kilka fot z ostatniej wycieczki:


Korzystajcie z pogody, bo po niedzieli będzie padać (tak wieści Wodnik Szuwarek).
Pa!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz