
Już
jestem w domu po wizycie na szpitalnej gastrologii. To była szybka piłka. Jak na wizytę diagnostyczną, to
express. Dosłownie weszłam, przespałam się i wyszłam. Na oddziale zrobili mi testy alergiczne skórne, pobrali krew i zrobili z niej masę wyników a także USG brzucha w klinice obok. Nie wszystkie wyniki już mam, więc nawet dokładnie nie wiem jakie to były badania. Miałam też widzenie z panią chirurg. Niestety, moje spotkanie z nią
nie było ostatnim. Zostałam zakwalifikowana do tego nieszczęsnego
PEG-a. Będą mi zakładać rurkę w brzuszku do karmienia. Podejrzewałam, że taka propozycja padnie, ale kiedy to usłyszałam, to trochę się wystraszyłam. Brrr! Pani doktor wszytko wytłumaczyła i uznała, że bardzo mi się przyda takie wspomaganie. Ważę bardzo mało, nie przybieram na wadze i do tego moje wyniki nie wyszły najlepiej. Mama się zgodziła, żeby mi to założyć, więc klamka
zapadła. Zabieg mam mieć pod koniec lutego. Do tego czasu musimy
zgłębić temat, bo niezbyt jesteśmy zorientowani, z czym to się je i jak się z tym żyje.
Podobno ma mi to wyjść na dobre. I tego się trzymamy. A na razie czekam na resztę wyników. Wróciłam da swoich codziennych zajęć i jakoś leci. Trzymajcie się!
 |
Na szpitalnej gastrologii |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz