Ale pięknie się zrobiło wokół. Ciepło, słonecznie, zielono i kolorowo. Kiedy jadę co rano do przedszkola, mijam prześliczne, żółte rzepakowe pola. Cudne są. Z prawej i z lewej żółciutko, że aż w oczy razi. Uroczy jest ten początek maja. Ruszył też sezon rowerowy, więc i ja zaliczam przejażdżki. Mój rydwan, tzn. wózek Kimba Cross jest nie do zdarcia. To już trzeci sezon, jak nim jeżdżę. Troszkę urosłam, więc musieliśmy go tu i tam nieco poprzestawiać, ale jeszcze się mieszczę. Myślę, że rodzice będą mnie w niego wciskać nawet, jak już będzie za mały, bo nie wiem, czy będzie nas stać na Crossa nr 2. A może kiedyś siądę na tyle dobrze, że wystarczy mi jakaś "zdrowa" przyczepka? Nie będę się martwić na zapas. Jestem bardzo zadowolona, że rodzice zdecydowali się kiedyś na ten właśnie wózek. Dzięki temu mogę uczestniczyć w rodzinnych eskapadach po okolicznych lasach. Gdyby nie to, siedziałabym w domu z jednym z rodziców lub ewentualnie spacerowała wolnym krokiem. A tak, pruję powietrze z uśmiechem na twarzy. Teraz jest najlepszy czas na przejażdżki, bo na razie nie ma jeszcze komarów i nie pchają się do japy, kiedy się szczerzę w pędzie. Kto żyw na rower, póki się robactwo nie wykluło! Na ostatniej, długoweekendowej wycieczce było super - pachnąco, ciepło i radośnie. Mam nadzieję, że pogoda w najbliższy weekend dopisze i znowu będę miała wiatr we włosach. A wszystkim, którzy się zastanawiają, czy wydać taką grubą kasę na Kimbę Cross zapewniam, że warto. Owszem jest to kolos, ale jeździ, jak leciutka parasolka. Dla niesiedzącego, wiotkiego czy spastycznego dziecka to super wóz. Warto poszukać używanego. Jak będę sprzedawać swój, to z pewnością Was o tym powiadomię.
A tak na wycieczce było - ciepło i w oczy raziło |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz