Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

piątek, 28 listopada 2014

Ćwiczę i ćwiczę. Nie przestaję. Ostro w ruch poszła razem ze mną sznurówka (to cudo na plecach). Jest bardzo przydatna. Zbiera mnie do kupy i wtedy udaje mi się zdziałać to i owo. Nie powiem, że czuję się w niej znakomicie, ale idzie wytrzymać (tylko nie za długo). Moja terapeutka jest bardzo zadowolona z naszych wspólnych wyczynów. (Sama za wiele bym nie zdziałała). Turnus już trochę trwa, więc widać powoli postępy. Botulina łącznie z turnusami to dla mnie wybawienie. Ogólnie, terapie w tym roku bardzo mi się przydały. Idę do przodu, powolutku, ale idę. A najważniejsze, że nie idę w tył. Trzymam się w ryzach. Jak w przyszłym roku uda nam się zorganizować wszystko podobnie, jak tego roku, to będzie super. Już jestem zapisana na wiosnę na kolejny ostrzyk botulinowy i zaraz po nim mam zaklepany turnus w szpitalu. Jak więc wszystko potoczy się zgodnie z planem, to będzie dobrze. Jak widzicie moje życie kręci się wokół szpitali i rehabilitacji. Fajne to to nie jest. Z życia mam niewiele. W tym roku ominie mnie nawet przedszkolny Mikołaj. Trochę szkoda, ale może gdzieś indziej uda mi się go złapać. Pożyjemy, zobaczymy.




Nawet nie wiecie, ile mnie kosztuje skrzyżowanie nóg, ale...
udało się!
Luzik i siedzę.
Sama!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz