Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

piątek, 19 września 2014

Przygotowania do turnusu idą pełną parą. Pomocnicy - mamy zmiennicy już zaklepani. Czekamy na pierwszego gościa. Kiedy mamy nie ma w domu, potrzebna jest jakaś pomoc. Trzeba przecież ugotować i posprzątać. A tata całymi dniami jest w pracy. Tym razem zabieram mamę ze sobą, na wyłączność na dwa tygodnie. Mam plan solidnie poćwiczyć. Lubię ćwiczyć. Choć nie zawsze jest przyjemnie w trakcie, to po czuję się naprawdę fajnie. Niedawno byłam na konsultacji u pani neurolog i ona pochwaliła mnie za to, jak jestem fajnie rozćwiczona. Widuję się z nią średnio co pół roku przy okazji botuliny. Przede mną czwarty ostrzyk, więc pani doktor widzi, jak się zmieniam. Byliśmy po skierowanie na oddział rehabilitacji, bo musimy się ustawić w kolejkę, żeby zaraz po botulinie znowu dobrze rozruszać moje spastyczne mięśnie. Muszę tak ćwiczyć i ćwiczyć nieustannie. Niestety. Nie mogę przestać, bo wtedy spastyka nie da mi żyć. Jak tylko mam jakąś chwilę przerwy w rehabilitacji, to zaraz robię się spięta. Wtedy nie jest przyjemnie. Ani mi, ani komuś, kto przy mnie jest. Robię się sztywna i ciężko ze mną cokolwiek zdziałać. Zmiana pieluszki na przykład jest nie lada wyzwaniem. Nogi się krzyżują i trudno się do mnie dobrać. Że o bólu nie ćwiczonych mięśni nie wspomnę. Dlatego tak dużo ćwiczę i chyba nigdy nie przestanę. Obecnie szukam kogoś, kto wziął by się za moje tkanki miękkie oraz porozciągał by moje powięzi. Nie wiecie, że macie takie coś w sobie? Też nie wiedziałam. Dowiedziałam się o tym rok temu na turnusie. Co to takiego, te powięzi: link i nieco bardziej fachowo: link.
No i właśnie przydałby mi się taki spec, żeby te moje napięte mięśnie i powięzi rozluźnił. Znacie może jakiegoś magika CHIROPRAKTYKA z Wrocławia lub okolic? Zaczynam rekonesans. Po powrocie z turnusu, musimy się ostro wziąć za ten temat. Na turnusach, to moje jedne z ulubionych zajęć. Nawet nie płaczę, choć jest średnio miło. Ulga, jaka się pojawia po takich ćwiczeniach jest warta chwili bólu. Szczęśliwie, już za chwileczkę pomęczy mnie jakiś chiromagik. Dobra, idę się dalej pakować. Pa!
Cudawianki w jesienne poranki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz