Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

piątek, 13 czerwca 2014

Jestem wymęczona.
Za mną turnus i botulina. Mięśnie dziabnięte, czekam na efekty. Teraz muszę dobrze wypocząć, bo za chwilę zaczynam ostre ćwiczenie na kolejnym turnusie. Tym razem w szpitalu. Skierowanie mam już w ręku, termin zaklepany. Muszę tu i teraz podziękować mojej pani Kasi, że pomogła nam trochę to wszystko ogarnąć. I dziadkowi, który opiekował się naszą Agatką i resztą naszego majdanu, kiedy to byliśmy w rozjazdach. DZIĘKUJĘ!
Hanna poznieczulanna
Takie wyjazdy i wypady, oprócz medyczno rehabilitacyjnych efektów przynoszą dużo więcej. Kiedy bowiem jestem po wszelkich zabiegach, wtedy zwykle uskuteczniamy korytarzowe pogaduszki. Takie rozmowy z innymi mamami, to nie tylko zabijanie czasu, lecz źródło wszelkiej wiedzy. Jedna mama była z dzieckiem tu, inna tam. Ktoś stosował taką terapię, kto inny inną. Temu pomogła, tamtemu nie. Jedni polecają tego lekarza, a inni znów kogoś innego. Zawsze po takich rozmowach zostaje w głowie coś, co daje do myślenia. Takim sposobem natknęłyśmy się na mikropolaryzację (tutaj fajnie opisane, co to jest). Kiedyś mama o tym czytała, ale nie spotkaliśmy jeszcze nikogo, kto mógłby nam opowiedzieć, jak to działa mając wiedzę z własnego doświadczenia. Tak się złożyło, że wśród czwórki ostrzykiwanych wraz ze mną dzieci, dwójka chodziła na mikropolaryzację. Jednemu niby pomogło, a drugiemu trochę. No i zaczęłyśmy się zastanawiać, jak by to zadziałało na mnie. Może warto spróbować pobudzić tę moją centralę do jakiejś większej pracy? Ponoć takie działanie bywa efektywne. Turnus dwutygodniowy kosztuje dużo mniej niż wyjazdowy. I co również ważne, ma miejsce we Wrocławiu. Nie trzeba by więc nigdzie wyjeżdżać. Brzmi obiecująco. Musimy jeszcze trochę doczytać i dopytać, co i jak dokładnie z tą mikropolaryzacją. Może zamiast wyjeżdżać na kolejny turnus spróbować czegoś nowego? W zamian za jeden wyjazdowy zrobić sobie dwa na miejscu. Jak nie spróbuję, to nie będę wiedziała. A może warto?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz