Już pisałam, że zaczęło się ostro. No i trwa. A to nie ma taty, a to babcia nas odwiedza, a to Alka tak chrząka i pokasłuje, że w przedszkolu jej nie chcą. Ciągle coś nie tak, jak zwykle. Muszę się w tym odnajdywać, a łatwo mi nie jest. Po całodziennych akcjach odmiennych ciężko jest spokojnie zasnąć wieczorem. Tym bardziej, że od kilku dni śpię już w swoim nowym łóżeczku. Stare czeka złożone na odbiór dla innej dzidzi (jeszcze w drodze :-D).
W moim łożu fajnie jest. Mam tam tyle miejsca, że jego połowa służy za przewijak. Ta część, gdzie mam głowę jest uniesiona i jak już zasnę, to dobrze mi się śpi. Walczę ciągle z refluksem i takie ułożenie mi pomaga. Właściwie teraz cała leżę pod kątem, a w starym łóżeczku miałam tylko uniesioną głowę. Wszyscy zauważamy poprawę. Takie mam teraz spanie, że bywa, iż wstaję rano po ósmej. Wszyscy już śmigają, a ja dopiero otwieram oczy.
Super jest mieć swój pokój i wygodne łóżko. Muszę się z nim zaprzyjaźnić, bo spędzimy ze sobą kilka najbliższych lat.
Na mym łożu, w poprzek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz