No i stało się.
Mam za sobą pierwszą nockę w swoim pokoju. Jeszcze w starym łóżeczku, ale już na swoim. To była "szybka piłka" - rano decyzja, małe przemeblowanko i wieczorem już mnie nie było.
Sypialnia wolna od dzieci! Rodzice są baaardzo zadowoleni.
Spało mi się nawet dobrze. Trochę ciężko było mi zasnąć, bo jak to podsumował tata "w tym pokoju jest zupełnie inna akustyka". Kiedy coś mi nie leży, to nawołuję, że echo niesie daleko. Doniosło moje krzyki do mamy. Mam przyszła, utuliła i jakoś się udało. Kiedy już zasnęłam, to obudziłam się rano chwilę przed budzikiem. Czyli w sumie nieźle.
Ciekawe, jak to będzie w nowym łóżku? Pożyjemy - zobaczymy.
I taka to informacja na dziś.
Grudzień - czas wielkich zmian.
A do tego idzie zima, śmichu ni ma.
Kożuchy i kozaki poszły w ruch.
Czekamy na śnieg i sannę, tzn. ja i Alka czekamy, bo rodzice to nie bardzo.
U nas śnieg = zimowe tańce z łopatą (z przytupem).
Ale niech popada, bo jak rzecze przysłowie "Mroźny grudzień, wiele śniegu, żyzny roczek będzie w biegu". A nich by i obrodziło w naszym ogródku.
A niech by!
|
Zimowy skrzat z odrapanym nosem pozdrawia |