Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

piątek, 30 marca 2012

Niedawno byliśmy w grocie solnej. Fajnie było. Słono!
Wszystko w soli. Od podłogi aż po sklepienie. Źródełka solne. Przyjemna muzyka. Leżaki.
Pełen relaks.
Podobało mi się.
Tata to potrafi mnie rozśmieszyć,
nawet, gdy wokół nie jest zbyt słodko.

wtorek, 27 marca 2012

Udało się! Zapisałyśmy się na turnus rehabilitacyjny! Mama wynalazła dla mnie super ośrodek dla dzieci takich jak ja. Termin mamy co prawda na następny rok, ale warto czekać, bo pojedziemy tam całą rodziną. Na te wakacje nie ma szans (tylu jest chętnych), a chciałabym żebyśmy pojechali wszyscy razem. W tym roku może uda się zapisać jakoś latem na turnus stacjonarny. Jedna z rehabilitantek mówiła, że jest taka możliwość. Tylko trzeba pieniążki uzbierać. Bardzo się cieszę na ten przyszłoroczny turnus, bo jak już się wkręcimy, to będzie łatwiej zapisać się na kolejny. Mam tylko nadzieję, że uzbieram na te turnusy. Jeden wyjazd tylko dla mnie i dla mamy kosztuje na te chwilę 5000 zł. Tata z Ala będą musieli dopłacić za siebie (już zbieramy), ale i tak super, że jest taka możliwość.

środa, 21 marca 2012

Dzisiaj mama rozmawiała trochę z Alą o mnie.
Ala wie, że jestem chora, nie widzę i nie wiadomo, czy będę chodzić.
To była krótka rozmowa.
Na koniec Ala powiedziała mamie: "Chciałabym, żeby Hania była mną, a ja sobą".
No comment.

poniedziałek, 12 marca 2012

"Czekamy, czekamy...czekamy, czekamy na sygnał z centrali..."
Już, już miałyśmy iść do szpitala, ale okazało się, że jednak jeszcze nie teraz. Musimy trochę poczekać, aż u taty się w pracy robota uspokoi. Tak to działa, bo jak mama ze mną się położy, to tata będzie musiał ogarnąć Alkę i całą resztę. A do tego musi mieć spokojną głowę. Na razie głowa duża.
U mnie tak jest. Wszystko powoli. Na wszystko muszę czekać. Cierpliwie. A propos oczekiwania, to aktualnie czekam na kombinezon Thera Togs. Staramy się o dofinansowanie z NFZ-tu. Papiery złożone w połowie lutego, a szacowna komisja ma się zebrać pod koniec marca. Więc czekamy. Miło by było już mieć to ustrojstwo, ale może uda się zrefundować w 100% . Częściowo właśnie z NFZ a częściowo z Fundacji, z mojego subkonta. W tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim, którzy wpłacili dla mnie pieniążki. To dzięki WAM już niedługo (mam nadzieję) będę mieć kombinezon. A przyda mi się na pewno. Bo musicie wiedzieć, że moja rehabilitantka od Bobathów jest zachwycona tym, jak ładnie ćwiczę i zaczynam trzymać głowę. Co chwilę na rehabilitacji słyszę "super, Hanka, super!". Ten kombinezon mnie wzmocni i wtedy będę mogła sama siedzieć. Zastanawiające, jak taka prosta czynność - siedzenie - może być trudna do ogarnięcia. Gdyby nie to, że jest mi tak trudno to opanować, przez myśl by mi to nie przeszło. Kiedy mama widzi siedzące maluchy to marzy, by mnie kiedyś taką zobaczyć. A najbardziej to wszyscy by chcieli, żebym zaczęła chodzić. Bo jak to ostatnio powiedziała moja rehabilitantka do mamy "Hanka będzie może kiedyś ważyć 50 kilo. I co wtedy? Jak pani będzie ją dźwigać?" Szczerze powiedziawszy, to ani ja, ani mama nie potrafimy sobie tego wyobrazić.