Uff, jest chwila na oddech.
Nie odzywam się ostatnio, bo ciężko pracuję i
nie mam czasu. Na turnusie nie ma lekko. Ćwiczę codziennie i idzie mi
coraz lepiej. Już mogę się wyprostować prawie bez bólu. Jak wiecie,
począwszy od stycznia włóczyłam się po różnych szpitalach i moja
rehabilitacja nie była zbyt systematyczna. Zastałam się nieco. Do tego
wciąż pobolewa mnie moja z rurką w brzuchu dziurka. Na początku turnusu
było mi bardzo ciężko. Wszystko mnie bolało i mięśnie nie chciały ot,
tak po prostu poddać się ćwiczeniom. Lekko nie było, ale z czasem
wszystko puściło. Po kilku tygodniach ćwiczeń udało się postawić mnie
przy wałku w pozycji wyprostowanej. Oczywiście nie stoję sama. Z pomocą
terapeutki (i trochę też mamy) próbuję łapać pion. Teraz dopiero widać,
jaka jestem długa. 110 cm (czy coś koło tego) w tej pozycji robi
wrażenie. Zwykle siedzę, albo jestem zgięta, więc tego tak nie widać.
Waga też trochę poszła w górę, bo przecież codziennie rurą wciągam do
brzucha moją odżywkę. Nie przyjmuję co prawda całej zaleconej przez
dietetyków dawki, ale efekty widać. Nie daję rady przyjąć tak dużej
porcji. Trochę ulewam i źle się czuję, jak za dużo dostanę. W poradni
żywienia, gdy niedawno byłam na wizycie kontrolnej, pani doktor zaleciła
mi nie poddawać się w walce o większe porcje i zaproponowała, by
zagęszczać mieszankę Nutritonem. Pobrano mi też krew do badań, zważono i
zmierzono. I jest kolejny mały sukces. Przez trzy miesiące przybrałam
na wadze 600 gramów! Dla mnie to nie lada wyczyn. Sumując, moja waga na
dziś, to całe 13,6 kg. Pierwszy raz przekroczyłam 13 i pół kilograma.
Mój brzuch się delikatnie zaokrąglił i mam nadzieję, że ręce i nogi
niebawem zmienią się z patyczków w dorodne kończyny. Tak więc, walczę
dalej o wzrost wagi, by być silna i dawać radę rehabilitacyjnym wygibasom. Turnus szpitalny dobiega końca, ale na horyzoncie
już widać kolejny, wyjazdowy. Zaraz zaczną się wakacje i będzie dłuższa
chwila relaksu. Tylko, co z pogodą? Ta klimatyczna szarpanina jest
nieznośna. Mam nadzieję, że to się odmieni i lato będzie ciepłe i
przyjemne. Czego i Wam życzę.
Strony
Witamy!
Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta