Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

czwartek, 11 grudnia 2014

Mikołajki za mną, a przede mną kolejne Święta. Gwiazdor ma nie lada wyzwanie, by znaleźć dla mnie prezent pod choinkę. Wiem, że się bardzo głowi w tym roku, ale wierzę, że się spisze i podrzuci coś ciekawego. Zwykle jest problem, kiedy trzeba mnie obdarować. Nie jest to proste ze względu na to, że: po pierwsze - nie widzę, a po drugie - nie bawię się, bo nie ogarniam rąk. Zawsze jednak jest dla mnie jakiś drobiazg. Wiem, że jedzie do mnie z Ameryki wóz i jest już tuż, tuż. W razie czego, będzie znakomitym i długo oczekiwanym prezentem. Doczekać się nie możemy razem z mamą. Tak, bo to będzie też dobry prezent dla maminych pleców. Jako, że moja kolumbryna jest strasznie nieporęczna, mama mnie wszędzie donosi na rękach. (Dobrze, że ważę niespełna 11 kg). Czasem tylko, jak zapowiada się gdzieś dłuższa wizyta, bierzemy moją starą zwyczajną spacerówkę. Ale w niej to raczej dyndam, niż siedzę. No, ale jak trzeba było, to się w niej jeździło. Teraz będzie sprawnie i wygodnie. Już niebawem.
Kończę za chwilę mój kolejny turnus. Ostatni botulinowy ostrzyk był naprawdę bardzo celny, a wiele godzin ciężkich ćwiczeń sprawiły to, że coraz częściej staję na nogach. Nie powiem, że przychodzi mi to z łatwością, ale razem z panią Kasią bardzo się staramy, żeby kiedyś dało się to zrobić bez bólu. Mam nadzieję, że pomogą mi w tym też nowe ortezy, na których przymiarkę jadę po niedzieli. Jak się uda, to może i one będą prezentem pod choinkę. Fajne prezenty, co? Raczej przykra konieczność. No, ale czego może oczekiwać taka "bida" (tak kiedyś mówiła na mnie pewna śmieszna pani doktor), jak ja? Taki lajf, jak to mówią. Ale co tam. Ważne, że jakoś się trzymam kupy i powoli, bo powoli, ale idę do przodu. Czego i Wam życzę. Pamiętajcie: "byle do przodu". Żeby się przypadkiem "nie cofnąć w tył"     
Tak to było, kiedy ciężko się ćwiczyło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz