Witamy!

Oto blog Hani.
Chcielibyśmy przedstawić na nim historię życia naszej małej Hanki-niespodzianki.
Małej, bo Hana urodziła się jako wcześniak, z wagą zaledwie 750 gramów.
Wciąż jest mała. I tak już chyba zostanie.
Hania nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, walczy z mózgowym porażeniem dziecięcym, padaczką i wieloma innymi konsekwencjami przedwczesnego pojawienia się na świecie.
Walczy dzielnie.
Zobacz, co u Hani i wokół niej.
Zapraszamy!
Mama i cała reszta

Szukaj na tym blogu

wtorek, 7 stycznia 2014

Mamy w domu jakiegoś wirusa. Zagnieździł się i nie chce się odczepić. Mama podejrzewa, że przyczepił się do nas w jasełka, na których były składane życzenia, a co za tym idzie, kontakt z ciałem obcym. Możliwe jest też, że przywlókł tę cholerę tata z pracy. Niemniej jednak, od kiedy zaczęły się ferie świąteczne, coś się zaczęło dziać. Najpierw tata, potem ja się zasmarkałam, następnie mamę trochę pomęczył i na koniec zasadził się na Alę. Każdego trochę wytarmosił. Męczył nas nie tylko katarem. U mnie na szczęście nie, ale u reszty zagnieździł się w brzuchu i nie dawał jeść. Musieliśmy go trochę pogłodzić. I siebie też przy okazji. Było trochę gorączki, rozwolnienia, wymiotów i strachu, ale obeszło się bez leków. Wygląda na to, że ten świrus już ledwo zipie, bo zaczynamy dochodzić do siebie. Wczoraj nawet próbowaliśmy go zostawić w lesie. I chyba nam się udało, bo na razie spokój. Teraz musimy uważać na okoliczności, bo nie chciałabym znowu czegoś złapać. Nikt z nas by nie chciał. A czas (ś)wirusów w pełni. Trzymajcie się zdrowo!
Porzucanie choróbska w terenie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz