Przeszły burze i gradobicia.
Słońce zagląda przez okna. Rozmarzyłam się więc.
Chciałabym gdzieś popędzić przed siebie.
Męczy już mnie to ciągłe leżenie i dyndanie w chodziku. Z utęsknieniem czekam na Baffina. Ostatnio zobaczyłam (mamy oczami) takie cudo:
Alka już prawie śmiga sama, rodzice śmigają całkiem, całkiem, tylko ja jestem niestety niestabilno-niemobilna. Jest, jak widać na to sposób. Nie znalazłyśmy, co prawda w necie nic takiego dla małych dzieci niepełnosprawnych, ale niektóre z tych przyczepek mają wkładki i hamaki dla mniejszych dzieci, więc jakoś bym się wkomponowała (drobna przecież jestem). Wygrzebałyśmy nawet taki model z uchylnym oparciem. Świetne są te przyczepki. Fundacja mówi, że zrefunduje. Dzięki wpłacie z taty Firmy (BARDZO DZIĘKUJĘ!) nawet byłoby mnie na to stać. Mama tylko jest nie do końca przekonana, bo obawia się, że nie będzie mi tam wygodnie. Wciąż jeszcze szuka czegoś lepszego.
A ja marzę, że poczuję kiedyś wiatr we włosach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz